Dalszy los sandomierskich murów obronnych, podobny był jak w wielu innych miastach. Upowszechnienie broni palnej, a w szczególności artylerii, zredukowało skuteczność tego typu fortyfikacji. Szwedzki "potop" spowodował nie tylko zniszczenia, ale także upadek wielu miast Rzeczypospolitej. Tak też było i z Sandomierzem.
W drugiej połowie XVIII wieku miasto zniszczyły przemarsze obcych wojsk, a pożar jaki wybuchł w 1757 roku przyniósł ogromne szkody. Po rozbiorach miasto utraciło swe funkcje administracyjne i stało się miasteczkiem pogranicza, co znacznie pogłębiło stagnację. Wprawdzie rząd Królestwa Kongresowego podjął próbę ratowania Sandomierza, lecz nie przyniosło to wyraźnej poprawy. Szef „delegacji” podróżującej po Królestwie i rejestrującej „zabytki starożytności”, Kazimierz Stronczyński, o sandomierskich murach tak pisał w połowie XIX wieku: „mury...z trzech stron opasują miasto. Pozostały przy nich trzy baszty, bez żadnego atoli nakrycia, Brama Opatowska piękna i dobrze zachowana, jest ozdoba miejsca: Krakowska i Zawichojska zupełnie zniszczone”. W ramach porządkowania miasta rozebrano wtedy mury miejskie (w tym bramy: Krakowską i Zawichojską) i przebudowano w stylu klasycystycznym kilka budynków. Sandomierz liczył wówczas 4000 mieszkańców i dopiero program budowy Centralnego Ośrodka Przemysłowego, w okresie międzywojennego dwudziestolecia, zwiększył tę liczbę.
Wprawdzie Sandomierz nie ucierpiał w 1945 roku, w czasie forsowania Wisły, ale za to w roku 1967 obsunęła się skarpa, grożąc zawaleniem położonym przy niej zabytkowym obiektom. Specjalną uchwałą rząd przyznał środki na ratowanie Sandomierza. Przez kilkanaście lat był on wielkim placem budowy, by w końcu znów stać się miastem chętnie odwiedzanym przez turystów.
Tekst: Roman Mirowski,
Źródło: Roman Mirowski, Świętokrzyski album, Krajowy Ośrodek Badań i Dokumentacji Zabytków w Warszawie - Regionalny Ośrodek w Kielcach / Mediateka. 2004.