Zmiany w technice lepienia i wypalania garnków nastąpiły wraz z pojawieniem się ponad tysiąc lat temu garncarzy, ludzi, którzy obróbkę gliny traktowali jako zawód. Od tamtego czasu garncarzami zostawali w zasadzie mężczyźni, a samo garncarstwo uważa się za najstarsze i najwcześniej wyodrębnione rzemiosło. Swoją pracę traktowali jako podstawowe źródło utrzymania. Spowodowało to konieczność usprawnienia pracy, podniesienia wydajności oraz doskonalenia technologicznych i artystycznych walorów wytwarzanych produktów. Jedną z ówczesnych nowinek technicznych były jednotarczowe koła garncarskie napędzane ręcznie. Wymagały one obsługi najlepiej dwóch osób, jednej lepiącej, drugiej wprawiającej je w ruch. Prymitywne urządzenia dawały jednak wiele możliwości technologicznych.
Garnki po ulepieniu mogły być dokładniej wymodelowane, obtoczone i wygładzone. Rewolucja w garncarstwie przyszła jednak kilką wieków później kiedy pojawiło się dwutarczowe koło garncarskie napędzane nogą.
Ważnym wydarzeniem technologicznym w garncarstwie było wprowadzanie do użytku dwukomorowego pieca oraz upowszechnienie wypalania w nim siwaków, czyli tzw. ceramiki czarnej. Są to naczynia o odcieniu od szarego do czarnego, charakteryzujące się zmniejszoną przepuszczalnością płynów. Obie cechy uzyskiwano dzięki specjalnemu wypaleniu. Wykonane ze zwykłej gliny garnki wypalano w taki sposób, że pod koniec procesu zamykano dostęp powietrza do pieca. Powodowało to redukcję tlenu ze związków żelaza. Garncarze, nie rozumiejąc procesów chemicznych, twierdzili, że naczynie jest siwe bo „garnczki zjadły dym". Charakterystyczna dla tego gatunku dekoracja, podobna do rysowanej grafitem, powstawała przez wygładzanie kamieniem na wyschniętym naczyniu linii, które po wypaleniu nabierały metalicznego połysku.
Garncarstwo ludowe jest spadkobiercą różnorodnych tradycji ceramicznych. W swoich wyrobach zawarło elementy obce i rodzime, prastare, sięgające epoki neolitu, i późniejsze, pochodzące z dorobku produkcyjnego rzemiosła cechowego i manufaktur ceramicznych. W ciągu wieków dostosowało się do gustów i potrzeb wiejskiego odbiorcy.
Główne etapy pracy
Koło garncarskie składa się z dwóch tarcz: dolnej napędowej i górnej służącej do toczenia. Tarcze połączone są ruchomą osią, kiedyś kilkoma sponkami. Koło od góry przymocowane jest do ławy, a od dołu osadzone w kamiennym lub żeliwnym gniazdku tworząc z nim łożysko ślizgowe. Na ławie układano zapas gliny, naczynie z wodą do maczania rąk, naczynia z farbami, pędzel, szyniec, czyli deseczkę do wygładzania i ozdabiania, oraz drut do odcinania gotowego naczynia. W pracowni garncarskiej niezbędne były żarna do mielenia tlenków na szkliwo, piec z tygielkiem do wyprażania ołowiu, walce lub młot i strug najczęściej przysposobiony z sierpem do wstępnej obróbki gliny. Nieopodal garncarskiego domostwa znajdował się piec do wypalania garnków.
Głównym surowcem garncarskim była glina wymieszana ze wzmacniającymi konstrukcję naczyń piaskiem i tłuczniem.
Glina przeznaczona do toczenia musiała być jednorodna, bez grudek i zanieczyszczeń. Przygotowanie surowca było pracą ciężką i żmudną. Najpierw, aby materiał nabrał lepkości, zlewano go wodą. Później około trzydziestokilogramową porcję gliny dokładnie oczyszczano i mieszano w trakcie wielokrotnego strugania i zbijania w bryłę. Po struganiu materiał wyrabiano jeszcze raz, podobnie jak wyrabia się ciasto. Po uzyskaniu należytej konsystencji, glinę dzielono i formowano w wałki. Z wałka odcinano odpowiednie do wielkości planowanego naczynia kawałki zwane „klusami". Z nich wytaczano zamierzone formy, modelując glinę. Najpierw zwilżonymi w wodzie rękami klusę wydłużano i zaokrąglano, po czym kciukami wygniatano w środku otwór i kształtowano dno naczynia. Operując jedną ręką wewnątrz, a drugą na zewnątrz, modelowano, „wyciągano" ścianki naczynia, cyzelując brzusiec i wręb górnej krawędzi.
Następnie przystępowano do zdobienia.
Najczęściej stosowanymi technikami zdobienia były rytowanie i malowanie. Do rytowania służył specjalny grzebyk, którym wycinano w niewyschniętej jeszcze glinie układy linii prostych i falistych. Czasami odciskano też wzory stempelkami lub karbowanym wałeczkiem. Niekiedy naklejano na ściankę naczynia przygotowane wcześniej w foremkach elementy dekoracyjne. Wyroby malowano białą lub brązową glinką. Palcem lub pędzelkiem z końskiego włosia, kładziono linie, kropki lub ukośne plamki.
Pracę kończy odcięcie drutem od koła gotowego wyrobu. Naczynia odstawia się do powolnego wysuszenia, które trwa około dwóch tygodni.
Po wyschnięciu ceramika była gotowa do wypalenia. Na naczynia zdobione przed wypaleniem nakładano jeszcze glazurę, szkliwiono je. Glazurę - szkliwo, przygotowywano najczęściej z metalicznego ołowiu prażąc go w żeliwnym garnku aż do całkowitego utlenienia. Otrzymany tlenek mielono w żarnach, następnie mieszano z piaskiem i wodą tworząc zawiesinę, którą polewano ścianki naczyń. Czasem zawiesinę zabarwiano dodatkiem tlenku miedzi, żelaza lub manganu. Po wypaleniu uzyskiwano kolor zielony lub różne odcienie brązowego. W niektórych warsztatach stosowano inną, bardziej prymitywną technikę szkliwienia. Naczynie zwilżano olejem lub krochmalem i posypywano przez siteczko sproszkowanym tlenkiem. Glazurowanie upiększało naczynie, uszczelniało je. Wachlarz kolorów używanych przez garncarzy w zdobieniu naczyń był skromny. Oprócz tlenków ołowiu i miedzi używano niekiedy związków antymonu barwiących na żółto i kobaltu dających kolor niebieski.
Umiejętność wypalania naczyń była często wśród garncarzy wyżej ceniona niż umiejętność toczenia czy zdobienia. Początkowo wypalanie odbywało się w ogniskach i jednokomorowych piecach, np. chlebowych, z czasem w specjalnie do tego budowanych piecach dwukomorowych. Zanim rozpalono ogień wypełniano komory pieca garnkami. Aby zapełnić piec, jeden garncarz wyrabiał naczynia przez trzy tygodnie. Ogień rozpalano szczypami - kawałkami sośniny. Wypalenie garnków wypełniających cały piec trwało kilkanaście godzin. Aby wewnątrz pieca osiągnąć temperaturę około 1000°C zużywano od 1 do 3 m3 drewna. Cały proces kontrolowano na podstawie obserwacji koloru płomienia i stanu szkliwa. Po zakończonym wypaleniu piec stygł przez dwadzieścia cztery godziny. Dopiero po tym czasie wyjmowano z niego naczynia.
W piecach garncarskich wypalano czarne siwaki, nieszkliwione biskwity, garnki częściowo szkliwione oraz naczynia ozdobne.
Na co dzień w gospodarstwie chłopskim używano zwykle naczyń nieszkliwionych lub szkliwionych wewnątrz i na krawędzi. Podstawowe formy i odmiany wyrobów garncarskich związane były z ich przeznaczeniem w zagrodzie. Były więc dzieżki, naczynia służące do przechowywania, dzbanki i bańki do przenoszenia i dozowania, grubościenne, później też drutowane garnki do gotowania pożywienia, miski do spożywania pokarmu itd. Były też formy o przeznaczeniu specjalnym, np. dwojaki, czyli dwa połączone dużym uchem garnki, służące do przenoszenia posiłku dla pracujących w polu.
Naczynia ozdobne, szczególnie te barwnie malowane, używane były przy uroczystych okazjach. Pełniły przede wszystkim funkcje dekoracyjne, rozstawione na pólkach ozdabiały wnętrze izby i świadczyły o zamożności gospodarza.
Z pieców po wypaleniu wyjmowano nie tylko garnki. Były tam także zabawki gliniane: grzechotki z guzami, ptaszki, gwizdki, jeźdźcy, posążki kobiet z dzieckiem na ręku, kropielniczki, kapliczki, figurki świętych. Ten rodzaj ceramiki miał zapewne w czasach przedchrześcijańskich znaczenie kultowe.
Źródło: Zbigniew Skuza, Ginące zawody w Polsce, Warszawa 2008 r.