Było nas dwóch...a raczej byłyśmy dwie w małej sali studyjnej Kina Moskwa. Być może ta absencja była wynikiem gorącego okresu przedświątecznego. Na linii kuchnia – supermarket ciężko znaleźć miejsce na kino i czas na seans, ale czasem warto. W natłoku obowiązków – i tych codziennych, i związanych z przygotowaniami do świąt brakuje czasu na refleksję: co jest w życiu najważniejsze, ile jesteśmy w stanie poświęcić w imię wyznaczonego celu, czym jest dla nas rodzina, kim drugi człowiek?
Te pytania bezwiednie nasuwają się w trakcie oglądania filmu „Polak potrzebny od zaraz” w reż. Kena Loacha, filmu o Angie (w tej roli wystąpiła Kierston Wareing). Kreacja tej postaci zasługuje na uwagę.
Pokrzywdzona przez los, starająca się powiązać koniec z końcem samotnie wychowująca dziecko młoda kobieta, walczy o byt dla siebie i ukochanego syna, któremu stara się poświęcać jak najwięcej czasu. Zakłada własny interes nie tylko by móc utrzymać dziecko, ale także by pomóc imigrantom szukającym zatrudnienia i schronienia w Anglii. Uczciwie pracuje w imię dobra i odnosi zasłużony sukces.
Taka bohaterka budzi sympatię. Można się z nią utożsamić i śledząc akcję czekać szczęśliwego zakończenia.
Ale Angie nie jest tak nieskomplikowaną osobowością wpisaną w prosty schemat toku akcji. Motywy jej działań nie są jednoznaczne. Pracuje by: móc zaopiekować się synem i spłacić kredyty; stworzyć konkurencję dla firmy, która się jej pozbyła; dać szansę zarobku innym czy poczuć smak władzy i wagę wypchanego po brzegi portfela? Nie łatwo rozstrzygnąć tę kwestię, jeśli w ogóle jest to możliwe.
Co jest dla niej najważniejsze? „Pieniądze to nie wszystko” – powie Karol. Ta prawda jest tak banalna i oczywista, że ławo o niej zapomnieć.
Sama bohaterka jest kontrowersyjna. Ratuje człowieka, by za chwilę go pogrążyć. Działa stanowczo i odważnie, przez co budzi szacunek i podziw, z drugiej jednak strony zaskakuje i przeraża bezwzględnością. Trudno ją ocenić, sympatyzować z nią. Nasuwa się pytanie: czy losy takiej postaci powinny zakończyć się pomyślnie? Reżyser ciekawie rozwiązuje tę kwestię stosując klamrę kompozycyjną. Na początku i na końcu filmu widzimy Angie na rozmowie z przyszłymi pracownikami angielskich zakładów. Sytuacja bardzo podobna, natomiast położenie i osobowość bohaterki uległy zmianie. Co na nią wpłynęło i jak tę zmianę ukazuje reżyser – trzeba zobaczyć.
Postaci drugoplanowe wydają się być w wielu przypadkach jedynie zarysowane tak, aby na ich tle uwypukliły się cechy Angie – bohaterki głównej. Film jest studium psychologicznym. Zobaczyć można jednostkę i jej wybory w konkretnym środowisku i w trudnych często sytuacjach. Miejsce – Anglia, oraz praca pośrednika nie są więc tutaj najistotniejsze, jakby sugerował to polski czy angielski tytuł (It is a free world). Myląca jest też informacja na ulotce reklamującej tej film: „Planujesz wyjazd zarobkowy za granicę? Przygotuj się na wszystko!”. Owszem, film ostrzega przed ludźmi takimi jak Angie, ale nie opowiada o „robotniku budowlanym, pielęgniarce i nauczycielce”. Taka reklama filmu przyciąga jedynie uwagę podkreślając aktualny temat, którego reżyser tak naprawdę nie realizuje w tym stopniu, jakby to mogło być sugerowane.
Mimo, że wybierając się na seans byłam przygotowana na inną treść, zawiodłam się miło. Kreacja Angie sprawiła, że stała się ona wiarygodna, a brak prostych odpowiedzi na trudne pytania, pewne niedopowiedzenia, przesłanki z brakiem prostych rozwiązań pozwalają na własną interpretację i zmuszają do zastanowienia nad trudnymi problemami różnorodnej tematyki: politycznej, społecznej jak i moralnej.
Marzena Słowik - studentka IV roku Filologii Polskiej na Uniwersytecie Humanistyczno-Przyrodniczym Jana Kochanowskiego w Kielcach.