To będzie podróż sentymentalna do krainy, której już nie ma, a tylko jej strzępy przetrwały gdzieś tam w skansenach kół wiejskich gospodyń. Ta kraina nazywa się świętokrzyską gwarą, czy też według współczesnej nomenklatury - świętokrzyskim dialektem. Trzebiony latami ustąpił miejsca suchemu i pozbawionemu emocji językowi urzędowemu.
To będzie także ukłon w stronę tych często anonimowych artystek i artystów, którzy posługiwali się świętokrzyską gwarą i potrafili z niej wykrzesać, czy raczej wyczarować niesamowite i nieprawdopodobne opowieści o babach, chłopach, diabłach, aniołach i czarownicach tak, że włosy stawały na głowie, a gawiedź rozdziawiała gęby na oścież. Bo znakiem tego języka była i jest finezja, prostota i niewysłowiona szczerość, z dosadnością włącznie.
W rolę świętokrzyskiej baby wcieli się w spektaklu Magdalena Jarek-Matla, dla której nie będzie to pierwsze spotkanie z gwarą lecz po raz pierwszy nam zaśpiewa i to tytułowy utwór wieczoru, który pełni także rolę hymnu górali świętokrzyskich. Artystce sekundują na scenie Kasia Tercz, Jacek Dziubel, Paweł Piotrowski i Marek Tercz.
Źródło: KCK