Był ciepły jesienny wieczór. Słońce powoli zachodziło ustępując miejsca nocy. Delikatny wiatr, poruszał gałązkami starej wierzby, cicho postukując w okiennicę stuletniego dworku. Jedynym i niepodważalnym świadkiem tamtych wydarzeń był księżyc dążący do pełni. Lecz nie uprzedzajmy faktów... Pomieszczenie, w którym się znajdujemy, urządzone z gustem, wydawać by się mogło oazą spokoju, lecz czy oby na pewno? Michał usiadł wygodnie w fotelu, przewracając kolejną stronę gazety, ukradkiem zerka na Marię, która ciągnąc Karola za rękę, w pośpiechu trzaska drzwiami. Tymczasem Krystyna, ze stoickim spokojem, bacznie obserwuje Jana, który skrzętnie szuka zegarka. Czy spodziewają się, że już niebawem?... Czy przeczuwają, że już za chwilę?... Jedno jest pewne, teraz wydarzenia zaczynają toczyć się błyskawicznie.