Czas zimowych zabaw nazywany był powszechnie karnawałem, ale w kulturze wsi szczególne znaczenie obyczajowe miały ostatnie dni zwane „zapustami”. Karnawał rozpoczynał się najczęściej w dniu Trzech Króli, a kończył w Środę Popielcową. W czasie karnawału bardzo często organizowane były na wsi tak zwane „grania”. W Tłusty Czwartek, w zamożniejszych domach, odbywały się huczne przyjęcia. Pieczono wówczas pączki lub chrust. Zabawy odbywały się też na ulicach i drogach. Wszyscy przechodnie byli zatrzymywani i zmuszani do zabawy. W okolicach Gór Świętokrzyskich istniał zwyczaj topienia bałwana. Polegał on na tym, że chłopaka owiniętego w grochowiny prowadzono na powrozie do rzeki lub stawu. Na miejscu zdejmowano z niego przebranie i wrzucano je do wody. Po tej ceremonii wszyscy kawalerowie szli do karczmy na dalsze zabawy. W nocy, z wtorku na Środę Popielcową tańczony był przez mężczyzn i kobiety w karczmie ostatni karnawałowy taniec na len i konopie. Polegał on na tym, że wykonywane były możliwie wysokie skoki w górę. Symbolizowały one dobry urodzaj na len i konopie tak potrzebne w gospodarstwie wiejskim. Z lnu bowiem kobiety tkały płótno, a z konopi mężczyźni wykonywali sznury i powrósła.
W tłusty czwartek, w zamożniejszych domach, odbywały się zabawy, uczty i przyjęcia. Pieczono wówczas pączki lub chrust, czyli faworki. Zabawy odbywały się też na ulicach. Opisy tego zwyczaju odnoszą się przede wszystkim do miast i miasteczek. Istniał zwyczaj rozrywany na kawałki bałwana wypchanego słomą i zawiązanego na sznurze. W miastach, w środę popielcową, pannom i kawalerom przyczepiano do ubrania z tyłu różne patyki, kosteczki, kurze łapki itp., za to, że w czasie karnawału nie weszli w stan małżeński. Ostatki, trwające od niedzieli do środy popielcowej, zwane też były „kusymi dniami". W Górach Świętokrzyskich w środę popielcową istniał zwyczaj topienia bałwana. Parobka owiniętego w grochowiny prowadzono na powrozie do rzeki lub stawu. Po dojściu do rzeki zdejmowano z niego grochowiny i wrzucano je do wody. Nad Nidą natomiast dwóch starszych mężczyzn przebierało się za dziada i babę. W strojach tych chodzili po domach, wyszukując kawalerów i panny. Kazali im składać okup za to, że są w stanie wolnym. Kawalerowie i panny, smagani słomą, musieli obejść z nimi wszystkie chałupy, na koniec odwiedzając karczmę. Tam „dziad" i „baba" grali na konewce ze strunami z konopi. Smyczek też wykonany był z konopi. Miało to zapewnić dobre urodzaje konopi. W okolicach Pińczowa w Popielec dziewczyny tańczyły w karczmie, aby dobrze się ruta rodziła.
Opracowała Barbara Jankowska
Głównie na podstawie pracy "Kultura obyczajowa mieszkańców wsi kieleckiej XIX i XX wieku", Kielce 1995, w konsultacji z autorką – prof. dr hab. Haliną Mielicką.













