W niedzielę, 24 maja, o godz. 17.00 spotkamy się przy grobie zamordowanych dzieci na cmentarzu żydowskim. Niemal rok po zagładzie 22 tysięcy Żydów z kieleckiego getta, w naszym mieście pozostało około tysiąca Żydów zamkniętych w obozach pracy.
23 maja 1943 roku Niemcy zastrzelili 45 dzieci, uznając je za niezdolne do pracy. Jednym z ocalałych jest pan Stefan Zabłocki, który od 1945 roku mieszka w Szwecji. Podczas pobytu w Kielcach, w październiku 2012 roku, tak wspominał ten okrutny dzień:
- Zostałem wtrącony do baraku. Zobaczyłem, że jest w nim dziura, przez którą można dostać się na poddasze. Schowaliśmy się tam z dwoma innymi chłopcami. Nic nie widzieliśmy, ale słyszeliśmy silniki aut, jak maszerują dorośli i płaczą dzieci. Potem dowiedziałem się, że te dzieci – 45 osób – zostały zabite. Najmłodsze miało 15 miesięcy, najstarsze 13 lat. Nie rozumiem, jak dorosły człowiek może stanąć przed tak małymi dziećmi i po prostu je zabić. A być może potem sam bawił się ze swoimi dziećmi?
Źródło: Stowarzyszenie im. Jana Karskiego