Na św. Jana młodzież rozpalała ognie zwane „sobótkami", przy których bawiono się, tańczono i śpiewano oraz skakano przez ognisko. Powszechne było przekonanie, że bogatym i szczęśliwym oraz mądrym będzie ten kawaler, który znajdzie wówczas kwiat paproci. Zakwitał on tylko w Noc Świętojańską, ale był skuteczny tylko wtedy, gdy znalazło się go o północy. Posiadając kwiat paproci można było zobaczyć wszystkie ukryte pod ziemią skarby. Droga po ten kwiat była jednak bardzo trudna i niebezpieczna, a jeżeli ktoś zdecydował się na jego poszukiwania, nie mógł ich przerwać i zawrócić, ponieważ mogło go spotkać nieszczęście. Powszechnie wierzono, że drogę do kwiatu utrudniały czarownice, które tej nocy zbierały się na Łysicy, a skarbu pilnowały diabły. W wigilię św. Jana dziewczęta plotły wianki z kwiatów polnych i rzucały je na wodę. Jeżeli wianek płynął spokojnie w dół rzeki i nie tonął, oznaczało to zamążpójście. Kawaler, który starał się o rękę dziewczyny, wyławiał jej wianek, aby mieć pewność, że zostanie jej mężem. Od dnia św. Jana można już było kąpać się w rzekach. W tym dniu oczyszczano studnie, aby woda w nich była czysta.
Opracowała Barbara Jankowska
Na podstawie pracy „Kultura obyczajowa mieszkańców wsi kieleckiej XIX i XX wieku”, Kielce 1995, w konsultacji z autorką - prof. dr hab. Haliną Mielicką.