Zdzisław Antolski
Oswajanie miasta
Spod Zawinicy do Kielcówka
Zrobiłem krok siedmiomilowy
w czarodziejskich butach pekaesu
Oswoiłem miasto jak dzikie zwierzę
Teraz miasto leży u moich stóp
i nawet daje się pogłaskać
Ale zachowuję ostrożność
bo nigdy nie wiadomo
co takiemu strzeli do głowy
Szkoła Żeromszczak
No więc Żeromszczak
niech będzie
najlepsza szkoła
podobno
Jakoś zdałem egzamin
u Stanisława Mijasa
matematykę u Koniusza
dyrektor Pawełczyk prychał
jak czajnik
Zostałem
w szkole
nawet na dłużej
Było laurowo i młodzieżowo
Polały się łzy me czyste rzęsiste
na moją młodość i miłość nieszczęśliwą
na lektury, klasówki i wagary
Było
Debiut
Ech gazetko
gazetko szkolna
pod redakcją Gosi Banasik
I mój debiut poetycki
uczniowsko nieporadny
Wróciłem wyobraźnią
na wieś
bosymi oczami biegłem po burzy
w ten łąkowy świat
A tu czarne rządki liter
w piśmie Młodzi Idą
i moje poletko wiersza
Dziwuje się Ozga
i Jażdżyński
i Krzeczowski z Kanady
i Przeździk urzędnik
i Sołtysiak „Barabasz" partyzant
Patrzcie - poeta
Antolski
No no
Przed pałacem
Na dziedzińcu przed pałacem biskupim
między więzieniem, katedrą
i dzwonnicą
Widzę cienie Żeromskiego
Dygasińskicgo i Prusa
a pod murem jakby Jan Gajzler
z egzemplarzem Radostowej
Pod krużgankami w 1915
stał Piłsudski
W 1937 był tu Rydz-Śmigły
A dwa lata później
przyjechał Hitler
Miejsce to uświęcił
swoją osobą
Jan Paweł II
Teraz my tu siedzimy
z puszkami piwa
w Niepodległej
Jak długo?
Alina Bielawska
Przechadzam się po moim mieście
Przechadzam się po moim mieście
Które wciąż się zmienia i pięknieje.
Zatrzymuję się na odnowionym placu -
Dla mnie Placu Literatury
Gdzie „Cztery Pory Roku".
Zwalniam kroku
By popatrzeć w oblicza twórców polskiej literatury.
Ileż takich miejsc i narodowych pamiątek!
I co rusz niepowtarzalne miejsce:
Park Staszica i Żeromskiego -
Staszic bielą górujący - „Paść może i naród wielki..."
A te wierzby nad stawem płaczące
I w pobliżu - o krok Aleja Artystów...
Blisko stąd na Kadzielnię -
Prowadzą tablice Mojżesza.
Aleja ku Karczówce -wyśniony trakt Żeromskiego...
A na cmentarzach spoczywają przodków kości -
Pomnik pamięci ofiar nieludzkich zamachów
Zabitych bez litości.
Przechadzam się po moim mieście...
Wanda Chatys
Kielecka Diecezja
Jednoczy świętokrzyskie kościoły
I nami rządzi
Jej jest ta ziemia
dzień błękitny
I katedralny plac
Tu mieszka Matka Boska
Łaskawa - przez Polaka
Papieża koronowana.
Ona się uśmiecha do Kielczan
Dla pokrzepienia serc
Choć świat hałaśliwy
I niełaskawy. Dla wielu ludzi
Bez szans, Ona nie opuści
Nikogo, wszak kocha nas.
Diecezjo Kielecka
do świetności wezwana 13 czerwca
1805 roku
przez papieża Piusa VII
ludzi tobie poddanych jednocz
miej zawsze w zasięgu wzroku
i do serca przytulaj.
Etżbieta Maria Festerkiewicz
Pomnik Pszczoły
Motto
Tam gdzie pszczoła
żyć nie będzie -
nie może żyć człowiek
Siedzę na skwerze w cieniu
świerków -
Prowadziłam tędy
moją małą córeczkę
w czasie gdy je sadzono.
Były równie bezbronne;
Jak moje dziecko,
potrzebowały troskliwości
i osłony.
Dziś są dorodne, piękne
rzucają cień
na pomnik Pszczoły.
Kielce, 15.05.2000
Słoneczny ogród
Kielce - miasto moje
otoczone siedmioma wzgórzami.
Tu czuję
zapach drzew
oczy nasycam
urodą kwiatów
roztańczony wiatr
koi swym szumem.
Jestem
jak roślina
czerpiąca siły
z pachnącej ziemi świętokrzyskiej
nasyconej
kroplami rosy.
Tu oddycham
pełną piersią...
tu - u stóp Telegrafu
w moim Rodzinnym Ogrodzie „Społem"
słonecznym ogrodzie
Elżbieta Gacek
Po Kielcach
A może do gimnazjum
tu muzeum ma sale,
a może na Karczówkę
wzgórze zakryły hale.
W stronę puszczy - osiedla,
w stronę Wiernej - ośrodki.
Park Staszica skurczony,
jak z dziecięcej „ars fotki".
A ludzie, tych wciąż mrowie
spieszą się i ścigają,
rzadko się zatrzymują
prawie nie rozmawiają.
Którędy za Żeromskim?
Gdzie szukać miejsc Mu bliskich?
Kogo o to zapytać?
Może krzyknąć do wszystkich?
Kto z nas jeszcze pamięta,
że ten drugi w potrzebie,
kto podzieli się chętnie,
kto wrażliwy na biedę?
Kto obroni, przytuli,
kto podpowie, doradzi,
kto z nas głośno zaprzeczy,
kto pomoże, nie zdradzi?
Człowiek - jego pragnienia
człowiek - ambicje jego
kto poświęci tym racjom
życie i swoje „ego".
Inaczej próżno szukać
nam śladów Żeromskiego.
Odnajdźmy w nas - człowieka,
będziemy bliżej Niego.
Józef Jarosiński
Kielce
Turysta czy pielgrzym
Znajdą coś dla siebie
Po śladach wspomnień
Idąc ulicami...
Tyle historii
W tych murach mieszka
Tylu bohaterów
Zrodziła ta ziemia.
W rozkwitłych osiedlach,
blokach, kamienicach
Mienią się perłą pamiątki,
Bije serce kielczan.
Tradycją przodków
Miasto oddycha.
Zofia Korzeńska
Elegia Pamięci
Czy zechcesz Młody Kielczaninie
pójść ze mną starą na spacer Pamięci?
Przejdziemy wolno przez Kielce
patrząc nań z sercem i uwagą.
Przeczytasz mi słowa w kamieniu
albo w metalu na wieki wyryte
co cichą pieśń szemrzą o bohaterskich czynach
naszych przodków dawnych i niedawnych.
Przeczytasz i zamyślimy się razem... zadumamy...
Ty młody ciekawy świata i ja z bagażem przeżyć.
Oddamy cześć poległym za wolność i prawdę.
Przejdziemy ulicami Śródmieścia
przeczytamy napisy na murach i na obeliskach
zatrzymamy się chwilę na Wzgórzu Katedralnym
prześledzimy zapisy przeszłości na ulicy Zamkowej
a pod pomnikiem Jana Pawła zapalimy świeczkę Pamięci
bo kochał to miasto i jakże na młodych kielczan liczył.
Staniemy przed biblioteką na jego ulicy
schylimy się ku ziemi nad kamienną płytą
złożymy wiązanki kwiatów - białe i czerwone
w hołdzie straconym nauczycielom.
Wejdziemy do kościoła Świętej Trójcy
- to Świątynia Pamięci -
przeczytamy tablice o bohaterach kieleckich.
W tych murach służył Bogu i ludziom
wielkiego serca Ksiądz-męczennik
błogosławiony Józef Pawłowski
za dobroć i miłosierdzie dla głodnych i bezdomnych
i za odwagę oporu wobec okupanta
zamordowany w obozie.
Przeczytamy nazwiska heroicznych kobiet
co nauczaniem zakazanym
wyrok śmierci na siebie ściągnęły.
Pójdziemy jeszcze na IX Wieków pod Synagogą-Archiwum
są tam pod Murem Pamięci setki tabliczek
Sprawiedliwy wśród Narodów Świata.
To nazwiska kielczan co Żydów ratowali.
Staniemy potem z żalem i zadumą
pod Pomnikiem dla Ofiar Pogromu Kieleckiego
hołd im oddamy i zamyślimy się nad raną hańby
zadaną Kielcom przez prowokatorów.
Pojedziemy także na Piaski
pod Pomnik ofiar UB w Kielcach
zamęczonych po wojnie za walkę o Polskę i wiarę.
Przejdziemy kwaterami cmentarzy
wśród grobów bohaterów poległych za Ojczyznę i miasto.
Oddali kwiat swego wieku.
A jakże nie pójść również na kielecką Kadzielnię
samą w sobie pamiątkę wieków ziemi i miasta
i tyle pamiątek ludzkiego losu mieszczącą?
Trzeba podnieść oczy do tablic Dekalogu
wykutych na skale -
by je w sercach naszych wyryte odświeżyć.
Przejdziemy potem Aleją Artystów
w parku Szarych Szeregów
zamyślimy się nad każdym pomnikiem
bo sztuka tych wielkich stale nas porusza.
Spróbuj Młody Kielczaninie zliczyć wszystkie pamiątki
po ulicach i zaułkach miasta rozsiane:
tablice z napisami, płyty, pomniki,
obeliski i krzyże nagrobne tych
którzy swoją pracą i sercem
piętno na tym mieście odbili
którzy ze swą młodością i niedożytą starością
za naszą wolność od życia zostali odcięci.
To Twoi rówieśnicy - też kochali swe życie.
Nakreśl w swoim sercu mapę tych Pamiątek.
Dokądkolwiek stąd ruszysz - zabierz ją ze sobą.
Pamiętaj! To Twój elementarz historii
i skarbczyk miłości do Małej i Dużej Ojczyzny.
I to nasz testament - pokolenia co widziało wiele.
Ty przekaż Sztafetę Pamięci potomnym.
Kielce. 5 maja 2007, w dniu odsłonięcia Pomnika na Piaskach
Daniela Kowalska
Idea w kieleckim parku
Sercem miasta nazywam cię
kielecki ogrodzie.
W chłodzie cienistych alei
własnych idei
szukałam latami.
Tu za kratami więzienia
ginęli młodzi
igrający z wolnością.
Nie znałam ich z imienia.
„Szaremu"
chór czarnych wron
obwieścił jego braci zgładzenie.
Nie pomógł rozwalony mur...
Poniżenie i wygnanie
przyjął od własnego Judasza
Stanisław Staszic.
Ten ksiądz
wciąż jeszcze zaprasza
na wiec
przy kamiennej ławie
z ozdobnymi poręczami.
Pajęczynami otoczony
cokół z piaskowca
wywyższa spiskowca
przede wszystkim
miłującego ludzi.
Twórca Smyczyński
w zaciśniętych wargach pisarza
zatrzymał pogardę do zła.
A ta wstęga z medalionem
na wieki złączona z kapłanem
Janem Nepomucenem, Czechem ?
On grzechem się nie skalał,
przysięgi nie naruszył.
Wzruszył cały świat.
Ból męczennika
w gałązce palmowej nie zanika...
W rozwianych włosach
wicher łka...
Tuż przed Muszlą
niczym urny,
stoją dwa wazony
wokół których wieniec laurowy
przerywają baranie głowy
pożerające girlandy.
Zda się oczekują
na prochy męczenników.
Niewola uwielbia ciała.
A idea?
Została
jak cień
w kieleckim parku.
Żeromski jej służy
co dzień...
Pomnik Człowieka
Wyrzeźbione
czyjeś bezimienne dzieło
wmontowane w klombu koło
przez lat już wiele
bieli się -
a każda jesień
wokoło ściele mu
rdzawymi liśćmi
małe laury...
Mijają rzeźbę
bierni ludzie.
Nie zdobią jej różą
chociaż to
ich pomnik pamięci.
Nie oblewają farbą,
nie gardzą, nie burzą,
chociaż wiedzą,
że nie są święci.
Ten milczący głaz
wryty w ziemię,
strudzony, zamyślony,
piękny i skryty
stoi
tylko czas go niszczy
a każda jesień
wokoło ściele mu
rdzawymi liśćmi
małe laury...
12 października 1995
Helena Kowaluk
Na zamkowym wzgórzu
Już barwami jesieni
wymalował park październik.
Złote liście na alejki spadły.
W jesiennym słońcu lśni
okazałym barokiem katedra
i pałac biskupów.
Na wieżycach i dachach - cień
fioletowe smugi przekłada.
Tu magia kolorów trwa
i trwa...
Tu - w najpiękniejszym miasta zakątku
jeszcze chwilę pozostań!
Wnet światła lampionów ożywią go
i usłyszysz raz jeszcze
dzwonu dźwięczne tony
jak wzywają mieszkańców
na wieczorne modły.
Największą świątynię miasta
Wierny Lud wypełni.
Z wielu, wielu serc
słowa pieśni popłyną:
„Do późnej starości od dziecka
my Twojej opieki błagamy.
O! Matko Łaskawa Kielecka
obdarzaj nas swymi łaskami".
Anna Lachnik
Spacer po Kielcach
Pędzla dotykiem
Utrwalam naturę
W zieleni i kwiatach
Lśnią skwery i deptak
W słońca uśmiechu
Koję zmęczenie
Przyjemność wielka
Pałac wiekowy
Muzyką rozbrzmiewa
Ukołysana melodii słowami
Zamykam oczy
Miasto jest moje
Na zawsze tu pozostanę.
Stanisława Grażyna Pawlik
Gród siedmiu wzgórz
Na skale stoi
Tętni własnym życiem
Wrośnięty korzeniem
W krwiobieg Ojczyzny
Lud tu spokojny
Mądry wytrwały
Zahartowany w bojach
Miasto pięknieje
Mądrością gospodarzy
Sumiennie pielęgnuje
Ołtarze ofiar za wolność i godność
Wzruszona młodość
Stoi na warcie z tarczą patriotyzmu
Strzeże bohaterskiej postawy przodków
Przed zapomnieniem
Płaczące wierzby
W lustrzanym stawie
Włosy rozczesują
I lśnią kosmykiem srebrnego jedwabiu
Po spokojnej nocy miasto budzi się
Z westchnieniem do Matki Łaskawej
Rozpoczyna nowy dzień
Irena Paździerz
Szept z Karczówki
Na Karczówce wypoczywam
przyczepiona jaźnią
do starych murów
w opływowym kształcie
boskiego istnienia
Ja - mała kropla
Wszechświata
co pragnie wiedzieć więcej
i więcej czuć
odpływam zielonością
do hipnotycznego snu
U stóp góry miasto
z perspektywy Karczówki
nie widać biedy, bezguścia
strwożonych ludzi
i tego biedaka
co trzęsącymi się rękami
żebrze o litość
Odpływam
chroniona skrzydłami
przedwiecznej natury
a moje wszędobylskie serce
nie cierpi współwinne
za pogmatwane losy
mojego miasta
oskarżeń bez liku
za życie niegodne
za czyny lubieżne
za mord na Żydach
za urojone wojny
za komunistyczne poglądy
Cisza
tylko wiatr gra na liściach
a ptak mój brat
kołysze nutkami
moje urojenie
lepszego świata
Źródełko Biruty
Boginka miłości
nie przegląda się w źródle
wie że jej piękno
nie w ciele zostało zapisane
z gracją podnosi grube udo
naznaczone cellulitisem
nie tuszuje krągłego brzucha
wciągając powietrze.
Wznosząc oczy do Boga
dziękuje mu za życie
miłością naznaczone.
Przychodzą ona i on
złote obrączki
odbijają się w wodzie
uwiedzeniu przysięgą miłości
na wszystkie chmurnoświetliste dni
zawierzają źródłu szczęście.
Boginka uśmiecha się wyrozumiale
życzy nowo poślubionym
zrozumienia
nieprzeniknionej
tajemnicy miłości.
Niemilknący ból
Kielce
moje Miasto z piętnem.
Chciałam kwiatami
zasypać przepaść.
Nad grobami Żydów
wyszeptać
chrześcijańską
modlitwę.
- Zatrzaśnięto przede mną drzwi.
Andrzej Rabiej
Gehenna
Siedzę przy szpitalnym oknie
Sam -jak skazaniec odsiadujący wyrok
Samotność wyłazi jak zmora z kąta
I dręczy, ciszą świdruje, kąsa
Za szybą widać las, też samotny
Otępienie się plącze po głowie
Jak przetrzymać jeszcze dzień
Jak przetrzymać jeszcze noc
Jak nie słuchać narzekania, jęczenia
Może zaraz ktoś przyjdzie
Ktoś z rodziny odwiedzi
Może za chwilę, może już, gehenna
Wzrok biegnie poza las, zakręt drogi
Czekanie nieznośne czekanie
Chwila staje się godziną, godzina dniem
Jak długo jeszcze
Wanda Robak
Cud nad Silnicą...
W krąg świętokrzyskie górskie pejzaże
A w dole Kielce
Wiekowy gród
Cud nad Silnicą
Co dnia się darzy
Pięknieje miasto
Z pomysłów stu
Z wizji na Kielce
I myśli złotych
Społeczność idzie na twórczy szlak
Miasto się zmienia
Spełnia marzenia
I w nowe karty
Szczęśliwie gra!
Ref. Nie majak w Kielcach
Gdzie nowy deptak
W barwach nowości
W lampionach lśni!
Szemrzą fontanny
„Tycjan" zaprasza
A Plac Artystów dźwiękami brzmi!
Nie majak w Kielcach
Gdzie jak na dłoni
Widać szans nowych pomyślny szyk
Europy powiew
Targi - „salony"
Dumne Kielcensis
Spełnia te sny!
Aura pomyślna! Głowa do góry!
Moda na Kielce widoczna jest!
To Świętokrzyskie sprawiają Góry
Że nad Silnicą
Cud zdarza się!
Szukajmy szczęścia w tych panoramach
Gdzie tyle skarbów
I cudnych miejsc
Choć nam niejedna strona
Jest znana
Mamy szczególny afekt do Kielc!
Ref. Nie majak w Kielcach
Nie majak u nas!
Gdzie świętokrzyski pulsuje świat
Gdzie z biznesami współgra Kultura
Do szczęścia wiedzie nas nowy Czas!
Ci, co kochali Kielce...
Gdyby na Kielce
Dzisiaj popatrzył
Piewca Żeromski
Myśliciel Staszic
Co zauważyłby wódz Kościuszko
1 czym wzruszony byłby Piłsudski?
O nasi wielcy!
Coście w marzeniach, myślach i czynach
Kochali Kielce wieczniąc je w pieśni
I twórczym słowie
Coście myśl mądrą ziszczać pragnęli
Budując przemysł z kruszców tej ziemi
Coście wolności nieśli jutrzenkę
I z Oleandrów szliście na Kielce!
Dziś te marzenia i szczytne czyny
Ziszczają nowych dni perspektywy
W blasku wolności - Orzeł w koronie
Na Świętokrzyskiej Ziemi dziś płonie
Społeczność miasta wiodąc do celu
Po sukces z pracy... pośród szans wielu...
Młodości
Nowe przyprawia skrzydła
Czas - co wyzwania sukcesu stawia
Na równych rynku wolnego prawach!
Pomysłów nowych chętnym nie braknie
Na Kielce piękne, godne, dostatnie!
Mnożą się firmy wśród koniunktury
Hossy i bessy w tle gór natury.
A świętokrzyski sprawia krajobraz
Że w interesach trwa passa dobra!
O Targach Kielce echo się niesie
Po Europie i całym świecie!
Kielecki deptak barwami błyszczy
Raj - dla artystów i dla turystów
Szumią fontanny, sklep „Tycjan" nęci
Zaprasza wszystkich dumne Kielcensis!
Przepływa strumień przechodniów wartki
A na ławeczce spoczął Pan Karski.
Świeżą zielenią, kwiatem oddycha
Każdy kielecki skwer i ulica...
Park - zanurzony w odcienie wiosny
W symbiozie piękna z Ogrodem Włoskim.
A dookoła falują góry
Pulsuje życiem świat świętokrzyski
Wita z oddali wzgórze Karczówka
Ta naturalna Kielc wizytówka!
A dla Pamięci
Zacnych i wielkich
Kielczanie wznieśli im
Czci cokoły
W parku ksiądz Staszic
Na kielczan patrzy
Żeromski dumnie unosi czoło
Kościuszkę wieczni słowem
Tablica
Marszałka pamięć trwa
W Sanktuarium
Strzelcy zaklęci w „Czwórce" pomniku
A bohaterów Polski Wolności -
Czci w Kielcach pomnik „Niepodległości'
Corocznie Kielce tych pamiętają
Co dla Ojczyzny życie oddali
Trwają parady dzielnych ułanów
A z Oleandrów do Kielc zmierzają
Wspaniali chłopcy „Legionów"...
Kielce, 15.05.2007
Maria Salus
W pracowni mistrza
W centrum miasta, przy zbiegu ulic
W niewielkiej pracowni
Starszy pan krząta się
To fortepian nastroi
To skrzypcom głos podleczy
Wyschniętemu klockowi drewna nada rysy
Za oknami blichtr i gwar
A tu w ciszy z półmroku
Wyłazi niedzisiejszy świat
Stary zegar powoli czas odmierza
Na sztalugach „cztery pory roku" schną
Dobrze posiedzieć w zaczarowanym miejscu
I pogwarzyć z mistrzem, który blask przywraca
Zakurzonym, zapomnianym przedmiotom
* * *
Przycupnęłam na zydelku
Niczym gość spóźniony
Przycupnęłam na chwilę
Nie chcąc być zauważoną
Wydeptane ścieżki
Stały się szlakami
Troski i radości bliskich
Są już mymi radościami
Korzenie zbyt głęboko powrastały
W tę nieznaną ziemię
A przecież przycupnęłam na chwilę
Chwila rozrosła się w miesiące, lata
Rozrosła się tak wielce, że dziś
Nie jestem już gościem
Dziś mym miastem
Choć nie rodzonym
Pozostały Kielce
* * *
Zachodzące słońce żegna kolejny dzień
Dziś schowało się za wieżę Świętego Wojciecha
A jeszcze nie tak dawno
Wychylało swą głowę daleko w prawo
Jutro zapewne wejdzie do Katedry
Pojutrze wtoczy się za brunatny gmach teatru
Niebawem zniknie z mojego horyzontu
Nostalgiczna jesień
Z rzewną tęsknotą się splata
Coś przemija, coś się kończy
Szkoda umykających wiosen
Szkoda odchodzącego lata
***
Tu, w środku miasta, na głównej ulicy
Spotkali się, spletli dłonie i poszli razem
Połączyła ich miłość, wiara i nadzieja
Razem przenosili góry
Niemożliwe stawało się realne
Dom zdobywał trwałe fundamenty
Dojrzewały dzieci, praca pochłaniała czas
Lecz w życiu jak w życiu, są jasne kolory
1 przychodzą takie momenty, gdy radość i szczęście
Burzy niespodziewany krach
Nie było im dane dożyć starości
Nie było dane tkać wspólnych dni
Dziś ona, przechodząc się główną ulicą,
Z uśmiechem patrzy na zakochanych
I na fotografie - ślady odległej rzeczywistości
***
Moje okna wychodzą na zachód
Różne zachody widziały moje okna
I moje oczy
Ogniste, wielkie
Rozżarzone na pół nieba
Granatowe, jesienne, postrzępione
Zimowe, szare, kuliste
Ale zawsze niezmienne
Ze strzelistymi wieżami Katedry
Świętego Krzyża, Wojciecha
Z Karczówką w oddali
Nad miastem powoli mrok zapada
Jeszcze jeden zachód
Dzień z nocą scalił
Norbert Samulak
Dość terroru
Czarne chmury spowiły Nowy Jork
Rozlały się po świecie
Trzeba powołać obronę światową
Terroryzm zaatakował cywilizację
Od Nowego Jorku przez Madryt, Londyn
Moskwę, Biesłan po Jerozolimę
Dawał znać o sobie
Wciąż jest groźny
Ludzie niewinni giną
Rany krwią broczą
Świat szuka sprzymierzeńca
Trzeba zniszczyć zło
Otworzyć okna jasności
Przez bramy życia
Wejść w nową epokę
By żyć w godności
Pomnik HOMO HOMINI
Postawiony w Kielcach
Zadumę przynosi mieszkańcom grodu
Stąd nasz głos woła:
Dość terroru!
Zuzanna Samulak
Kawiarnia „Lotos"
Przy cichej muzyce
w dobrym nastroju
spędzisz tu miłą chwilę
Kawiarnia „Lotos" zaprasza
Przyjdź tutaj, odpręż się
Wnętrze pełne obrazów
Pejzaże, kwiaty, zamki...
Króluje lotos czerwony
Jest w Kielcach stara tradycja
Bristol, Smoliński, Teatralna,
Cztery Pory Roku
I „Lotos" niedawno otwarty
Cicha muzyka
Przenosi gości w marzenia
Konrad Solek
W Kielczy...
U Zielińskich w Kielczy w Ogrodach Staszica
Zbierają się chętnie poeci - bohema
Gospodarz serdecznie swoich gości wita
I do stołu prosi - nikt tu krzywdy nie ma
Płynie raźno rozmowa czasem żart zabłyśnie
Co było co będzie lub też inne sprawy
O rodzinie kolegach mieście i ojczyźnie
Kolejny dzień mija pracy i zabawy
U Zielińskich w Kielczy w ogrodach Staszica
Zbierają się chętnie poeci - bohema
Gospodarz serdecznie swoich gości wita
I do stołu prosi - nikt tu krzywdy nie ma.
Aleksander Sowiński
Złoto nad Silnicą
Dwudziesty piąty już października,
A w kalendarzu jest poniedziałek.
Znalazłem dzisiaj się na Krakowskiej,
Aby odwiedzić jesień.
Sam nie wiem kiedy, wszedłem w Zacisze.
Nazwy uliczek dość romantyczne
- tak więc Sadowa i Spacerowa,
Toną w zieleni i z nią są śliczne.
Lecz ja podążam na dół - ku rzece,
0 której mówią, że jest Silnica,
Bo dodawała siły spragnionym,
Upadającym już ze zmęczenia.
Idę plantami pod górę rzeki,
Dzień jest zbyt ciepły i pełen słońca,
Patrzę na drzewa... i oniemiałem...!
„W baśniowej złotej jestem krainie!"
Park jest w tej baśni zalany słońcem,
Patrzę ku górze wciąż zachwycony,
Tu złoto kapie na wszystkie strony
- na złotem tkany spada kobierzec.
Wszystko się błyszczy, złoci, pulsuje
- w promieniach słońca -jakby wiruje.
A to co tutaj, blaskiem się mieni,
Wykuła jesień z czystej zieleni.
Na te kolory, na miraż w słońcu
Patrzę bez przerwy jak urzeczony.
- Iść dalej!... Po co?!
I wciąż tu stoję oczarowany
Splendorem polskiej jesieni.
Władysława Szproch
Siódmy balkon słońca
Balkon mojej samotności
Wyższy od Telegrafu
Kieruje twarz na południe
Gdzie płowieją w Dolinie Kielc
Czupryny szarym dachom
1 strzelistym wieżycom
Biskupich wniebowstąpień
A ja duszą a ja myślą
A ja suchym pragnieniem
Jeszcze dalej i wyżej
Ponad triangulem Bukówki
Szukam choćby skrawka nieba
Choćby garści ziemi
Bez pieczęci cywilizacji
Dolewam orzeźwiającej nadziei
Do literatki jutra
1 wnoszę naręcze słońca
Do chłodnego pokoju
By napełnić domowość
Nagrzanymi słowami
Podpalam półszeptem
Brązową rzeczywistość
- tężeje echo w beton
......................................
Snuje się po kątach
Swąd opalenizny
Przykleja twarz do lustra
Wyludniona cisza
Więc mnie niestety
Też dzisiaj tutaj nie ma
Nie ma mnie nigdzie
I nie ma mnie
We mnie
Zwierzenie biało-czarne
I
Uczę się ciebie - miasto
Jak kart ukochanej księgi
Od północnego źródła Silnicy
Po południowy horyzont
Wybrzuszony górą
Od świtu strąconego
Przez zaspany księżyc
Po zachód dnia
Brzemiennością słońca
II
Odmieniam cię - miasto
Przez wszystkie przypadki losu
Przenikam się z twoją historią
Jak kropla wody z rzeką
Umiem pamięcią malować
Świątynię Gedeona
Bramę Krakowską
Wyburzoną cerkiew
I niewygodny cokół
III
Kocham cię moje miasto
I różowość świtu ponad Łysicą
I mlecznoróżową mgłę w dolinie
- ona jak sieć oplata każdy dom
po szybach sączy się rosa, budzi ptak
i zapach łąk tak bliski, tak znajomy
że sławię przesmyk błękitu
ponad wieżycami
i każdą ulicę w stronę lasu
sławię
IV
Kocham cię Mała Ojczyzno
Więc bielą wiersza cię śpiewam
Ale bywa że wiersz mój czarny
Gdy słowa zadławione smogiem
A od hałasu giną w locie
Cytrynowe motyle
Więc wybacz mi - miasto
Że nie zawracam mechanicznych koni
Z rogatek XXI wieku
…………………………………….
Jak dobrze mi wiadomo
Jeszcze nikt nie zatrzymał deszczu
Jeszcze nikt nie zawrócił rzeki
2001.09.09/10
Celina Ślefarska
Kamienna płyta
Cmentarz na Piaskach
Ziemski szlak
zawarty w kilku słowach
na kamiennej płycie
zwieńczonej znakiem krzyża
jest ostatnim przystankiem człowieka
wyspą na której
inny wymiar ma pieniądz i czas.
Pod sklepieniem złotych brzóz
echo niesie szept ciszy
dotyk dłoni rozgrzewa kamień
strzela w niebo płomieniem.
W najmniejszym ogródku świata
trwa spotkanie dwóch światów
siłą wspomnień wskrzeszeni
stają z nami
beztroscy, uśmiechnięci
jakby ich śmierć była fikcją.
Dopiero spłoszona łza
otwiera drzwi w codzienność.
Januszów, 1.11.2007
Na ulicy Chęcińskiej
Na ulicy Chęcińskiej inny nastrój, pogoda,
w progu witają drzewa, stare, duże, dostojne,
jak gospodarz, gdy gestem stół wskazując w swym domu
wchodzisz, oczy otwierasz, wodzisz wzrokiem zdziwionym
jesteś gościem przechodnim, a stół tak zastawiony.
Na ulicy Chęcińskiej drzewa stoją parami,
jak oddział Piłsudskiego przed kolejnym bojem,
konarami oplótłszy Kościół Garnizonowy
szumią melodię wspomnień.
Liści welon latarnie miękkim szalem utula,
na nich poranne słońce w kroplach rosy się błąka,
figlarnie trąca struny - misternej sieci pająka.
To znów w ciszy wieczoru złotym światłem skąpane
urzekają swym pięknem, są jak zaczarowane...
Kiedy liście jesienią rozkrzyczą się złoto,
gdy zapłonie w nich lampa, nie ma lepszych widoków.
To znów zima swe płatki na konarach zawiesi,
a śnieg gęsty i lepki spłynie z nieba leniwie
magiczny spektakl nie traci barw
cisza upaja, seans trwa.
Na ulicy Chęcińskiej zaniedbanej staruszce,
słońce kąpie się w liściach, ptak w kałuży pluszcze.
Co dzień szlak ten przemierzam, kiedy miasto śpi jeszcze,
łakomie zerkam w okno z widokiem na Kadzielnię.
Wanda Śliwińska
Kielce mojej młodości
Opasane wkoło lasem
I Gór Świętokrzyskich pasmem
Karczówka, Kadzielnią, Wietrznia...
Przydawały miastu uroku
Nawet domki parterowe
Trochę za wąskie uliczki.
Po nich wieczorem wycieczki
I spotkania koleżeńskie
Przyjaźń kwitła wśród młodzieży
I weselsze było życie
Wszystko nas cieszyło
Budowanie Ojczyzny
Ze zniszczeń okrutnej wojny
Mojej Kielecczyzny
Ruszały czyny społeczne
Młodzież rwała się do pracy
Widać było „Służbę Polsce"
Pracę świadczyli rodacy
Choć byliśmy bardzo młodzi
Mieliśmy po dwadzieścia lat
Wierzyliśmy, że się odrodzi
Z gruzów wojny Polski kwiat
Zyta Trych
Urok Klerykowa
Złapani w pułapkę istnienia
Na lep wyjątkowych wydarzeń
W tym mieście, splątani
W układach dziwacznych
Rozrastamy się mozolnie niczym
Korzenie akacji na wąskiej ulicy Sienkiewicza
W prześwit nieba wyrzucamy
Marzeń wątłych ramiona
Jak konary drzewa i czekamy
Na dzień Dobrych Wiadomości
Kielce, wtorek 11 września 2001
Korzenie
A choćbym i ja się zażegnywała
Od korzeni jak od błota żaba
To ja jestem z Kielc
Z Sienkiewicza, Małej i Dużej
Ze wszystkich tych miejsc
W której życie moje nabijało
Sobie siniaki, a serce
Przywiązywało się trwale
I jest we mnie syndrom
Kieleckiego dzieciństwa
Zauroczenia młodości
I tak już pozostanie
I choćbym opuszczała to miejsce
Dla innych łaskawszych
To tęsknią ogromnie
Do widoku Karczówki
Kadzielni, do zapachu
Macierzanki i liliowych
W ogrodach bzów.
Znów rzucam wszystko
I wracam, bo tu jest moje miasto.
Kielce, wtorek 17 VII 2001
Kamienny Staszic
Ławka w zatoczce
W Parku Miejskim w Kielcach
Od lat wielu ta sama
Betonowa, trwała.
W październiku
Liściem żółtozłotym zasłana
Jak drogocennym futrem
Rozbijają się o nią
Lecące z drzewa kasztany
Obojętny na wszystko Staszic
Patrzy niewidzącymi oczami
Ciekawe... czy...
Pod powiekami zachował obraz
Nas dwojga siedzących tam wtedy
Z kasztanami na dłoni
Zatopionych w decydującej rozmowie.
Myjak rozrzucone we mgle kasztany
Pogubiliśmy się w świecie
A on obojętnie stoi.
Kielce, czwartek 12.10.2000
Artyzm w Galerii Wolskiego
Na starych sztychach Wolskiego
W wysublimowanej plastycznej kresce
Uwięzione widzenie miejsc i rzeczy
Których już nie ma
Do nas przemawia artystycznym pięknem
A w poetyckiej gawędzie Wolskiego
Miejsca i rzeczy, których dzisiaj
Nie można już znaleźć wcale
Ożywają i pięknieją
Jakby dopiero co utrwalone
Na kliszy Pierścińskiego.
Ponadczasowość sztuki
Ikonosfery Wolskiego
Jak czas zaczerpnięty u źródła
Mimo spatynowania
Po czterdziestu paru latach
Ożywiają nasze widzenie świata
Chrystus ukrzyżowany przedstawiony
Kreską plastyczną dwojako
Wyrozumiale na upływ czasu patrzy...
Ikonosfery w sztuce Adama Wolskiego
KCK, sobota 23.03.2002
Bogumił Wtorkiewicz
Kościół Garnizonowy nocą
Zimowa noc bezśnieżna
i drzewa bezlistne
otulają spokój murów.
Zamknięte powieki okien
zimowym snem
oczekują świtu.
Czarna plama
zatacza krąg
wokół łagodnych wzgórz
twoich dachów.
To lunatyczka wrona
lotnym misterium
zachwyca się
pięknem nocnego pejzażu.
Ewa Zelazny-Machura
Wspomnienie
Droga do szkoły wiodła pod górę,
ulica Duża i Katedra.
Idę zasłuchana w świergot na skwerze,
tam o tej porze jeszcze pusto,
ptak przysiadł na armacie.
Szkoła
do kościółka Św. Trójcy przytulona.
Dzwon katedralny się odzywa,
echo niesie ton wśród liści.
Już park na rogu.
Dom Kultury mijam w locie,
oto i liceum Żeromskiego.
Lat wiele przeminęło,
mam dziś inny strój,
lecz zasady, zwyczaje,
pozostały niezmienne.
Drzewa urosły, ptaków ten sam śpiew,
stare kasztany jak co roku...
Droga do szkoły - młodości wspomnienie.