Niedziela, 17 listopada 2024 - Grzegorza, Salomei, Walerii

Michał Basa - piewca piękna ziemi rodzinnej A A A

Poniedziałek, 2 lutego 2009 Autor: Barbara Jankowska-Piróg
Michał Basa był piewcą piękna ziemi rodzinnej, z której wyrósł, o którą walczył i otaczał czcią. Większość swych utworów napisał językiem literackim, często jednak dla uzyskania zamierzonego efektu artystycznego wprowadzał elementy gwarowe.
Utwory Michała Basy znajdują się w antologiach: „Od Bugu do Bałtyku” (1965), „Wiersze proste jak życie” (1966), „Antologia współczesnej poezji ludowej” J. Szczawieja, „Wieś tworząca” (II, III, IV, V) oraz w autorskim tomiku opracowanym przez doc. dr Wandę Pomianowską „Tobie ziemio” w 1985 r.

Michał Basa urodził się 4 września 1912 r. we wsi Tarczek, zmarł 12 października 1974. Pochodził z bardzo biednej, czternastoosobowej rodziny. W Bodzentynie ukończył siedem klas szkoły podstawowej. Od najmłodszych lat pracował społecznie jako sekretarz ZMW „Wici” , sekretarz Kółka Rolniczego, członek a później reżyser i kierownik amatorskiego zespołu teatralnego. W czasie okupacji walczył w VII rejonie Batalionach Chłopskich (Batalion Świętokrzyski). Walczył pod dowództwem swego brata Stanisława ps. „Małuja”, pełnił funkcję dowódcy drużyny i zastępcy dowódcy plutonu, brał udział w akcjach „Ponurego”, „Juranda”. Został odznaczony Krzyżem Virtuti Militari i Krzyżem Walecznych. W 1944 r. został aresztowany przez Niemców i osadzony w obozie jenieckim Lamsdorf. Po wojnie zaangażował się w działalność społeczną w ruchu amatorskim, związkach kombatanckich, radach narodowych, pracował jako prezes Kółka Rolniczego, był członkiem Polskiego Towarzystwa Ludoznawczego, działał w Zarządzie Głównym STL. Debiutował w „Kamenie” w 1965 r., ale najwięcej jego wierszy powstało w czasach okupacji, które nazywał „wierszoklectwem partyzanta pisanym na chlebaku wśród szumu lasów świętokrzyskich” i które stanowią poetycką kronikę tamtych czasów (autor wspomnień wydanych drukiem przez LSW „Opowiadania partyzanta”).

ŚPIEWU NAUKA

Gdybym chciał wybić tempo i rytm,
Jakiego jeszcze nie spisał nikt,
Musiałbym stworzyć takiego coś,
Coś na uciechę, nigdy na złość.
W tempie zawrotnym, jakiego nikt
Nie mógłby tańczyć trzymając rytm.

Do tańca trzeba lekkości nóg,
Nie każdy będzie znowu tak mógł…
Co to za taniec? Ja nie wiem sam,
Bo ja nie tworzę, tańczę czy gram,
Lecz moje pole, łąka czy las
Tworzą te tony, takie w sam raz.

Zabrzęczy pszczoła, to grubiej trzmiel,
Zaśpiewa ptaszek, schowa się w chmiel,
Wrona zakracze, bociek klekoce,
Kukułka kuka na przekór sroce.

Kiedy wieczorem mgła łąkę ściele,
Słowik nad rzeką nuci mi trele,
Kosy i wilgi, kukułka kuka -
Takiej melodii moja nauka.


ZAGAPIEŁ SIE KSIEZYC

Zagapieł sie miesioc,
Patrzy na me pole,
Jak to pole uorze,
Jak jo się mozole,
By ino wyuorać
Na górze tom role.
A góro wielgaśno,
Ze az bolo nogi!
Patrz-ze se, miesiocku,
Jak uorze odłogi.
Patrz-ze se, miesiocku,
Na to moje pole,,
Może ty zrozumis
Naso chłopsko dole.

Grzbiet z wysiłku preze,
A trzymom capigi,
Już kunie ustajo,
Nie zorze w try migi.
Jutro zasioć muse,
Just je tako dola,
Chociaz rola sucho,
Nie ostawie pola.

A może desc będzie?
Cego sie spodziewać,
Nie sprzedali wegla,
Skrodem w lesie drzewa…
Późni mnie nie będzie,
Siedzieć przecie muse…
- Cholero, do bruzdy!
Chłop przeklon już duse.

Cegos sie, miesiocku,
Gapis na niedole?
Znizełbyś sie nizy
I zaoroł pole!


W MOIM OKIENKU

W moim okienku kwitną kasztany
I to jest świata ma wizja cała,
Jestem kochany czy zapomniany,
Przestrzeń okienka tylko została.

I tą przestrzenią żyjąc się cieszę,
I taka przestrzeńdziś mi wystarcza,
Gdy z łóżka mego patrzeć się spieszę
I niedołęstwem innych obarczam.

Jednak się boję, korzystam z czasu,
Bo gdy kasztany całkiem okwitną,
To radość życia zniknie zawczasu,
Kwiaty i radość z oczu mi znikną.
W moim okienku , życia przestrzeni,
Kiedyś zabraknie radości słońca,
I z końcem kwietnia wszystko się zmieni,
Już raz ostatni, z szarego końca
Spojrzę na piękno kwiatów, zieleni,
A dusza moja wzleci do słońca!


KAŻDA CIĘ RZECZ WIELBI

Każda Cię rzecz wielbi w przyrodzie, o Boże.
A my ludzie? Człowiek – osoba doskonała…
Czemuż nie każdy poznać Ciebie może?
Połowa o Tobie to już zapomniała,
Że jesteś, Boże, kierujesz gwiazdami,
Ruchem planet, rządzisz życiem ziemi,
Potęgą swą panujesz nad galaktykami.
A my, ludzie, dziećmi jesteśmy Twoimi,
Wiemy, że pycha obala trony,
Nienawiśc szczęście burzy, rozbija rodziny,
Kto nie chce Ciebie uznać…Jak biedne te domy…
Ale daruj im, Panie! My Ciebie widzimy!
Kto Ciebie nie uznaje bielmem zaślepienia,
Innym zasłania oczy, przekonania łamie…
Za takich ofiarujem swój ból i cierpienia,
Modlitwą i miłością zmażemy to znamię.


WIERZĘ

W mistycznym ciele Boga
Jest moja siła, droga.
Dop serca Go wziąłem
Dla duszy
Przyrzekłem go nie naruszyć.

Bo On zmysłami człowieka
Kierować chce, nie zwlekać.
W mistycznym Chlebie Żywym
Są niezbadane dziwy.

Ludzie szukają zbawienia
I blasku chcą, nie cienia,
Znajdują duszy krzepienia.

Szukają nie smutku, ciemności,
Lecz blasku, słońca, radości,
I życia chcą wiecznego
Dobrego, a nie złego.

Wszystkiego końcowa droga
Jest niczem w nicość.
Jam mocny, bo wierzę w Boga.


O MOIM OJCU

Słabo okryty, latem boso,
Do dworu chodził kosić kosą,
Pisać nie umiał ani czytać,
A kiedy szedłem o coś pytać
Taki był mądry, taki miły,
Że słowa jego mi się śniły.
Nad wszystko ojca swego lubiłem,
Ojca podpisać się nauczyłem,
A przy nauce – tak się zdało –
Że syn i ojciec – jedno ciało.
Mówił, że dawniej nie uczyli,
Kozacy carscy pędzili, bili…
Jakaż to była nauki klasa,
Gdy ojciec pisał: TOMASZ BASA!
Tylko przednówek był niewesoły,
Jeść co nie było, puste stodoły,
Lecz kiedy tylko przednówek minął,
Cień z czoła ojca natychmiast zginął.
Bo w jego rękach już dudnił cep,
A matka piekła nam pierwszy chleb.


JOM BOGOC

Jom bogoc, nic mi nie trzeba,
Gdy mom wiater polny, kwiaty
Na moi uoce, skrowek nieba,
Wolnoś, nie ma wroga, wokół braty,
Same Poloki i ziemia polsko, nasa.
Choć strzechom ma chata kryto,
Ale mom dach suchego poddasa,
I coż mi wiecy trza – nicht nie pyto.
Tom przecie bogoc spory,
Bo mom gniozdo bocianie,
Klekoty z rana i gwory,
Bo kozdy chce jeś, kiedy ze snu wstanie.
Mom psa, kota, dwa powie i kury,
Krów śtery i owiec pińć, i mysy i scury.
Ubranie na codziń, ubranie od świeta,
Dwanoście morgów na stare się licy:
Jo po uojcu, syn po mnie znowu oddziedzicy
To pole, statki, inwentorz i wsystko.
Tak zyjemy
I tym w mieście dajemy
Duza swego chleba,
Tak beło i tak będzie,
I tak jes potrzeba.


ORĘDZIE DRZEW

Płaczcie brzozy, gadajcie bukom,
Bezdomny, domu tutaj nie szukam.
Buki niech olchy czarne obudzą,
Niechaj se spocznę, ogromnie strudzon.
Mój odpoczynek tu pod dębami…
Bądźcie mi drzewa mymi stróżami.
Jodły zaszumią mi kołysankę,
Osikę wezmę se za kochankę,
Nich już strachliwie tak nie dygoce,
Zemną spokojne ma dni i noce.
Niech pieszczotliwie do mnie się schyli
I ten spoczynek niech mi umili.
Modrzewie śmigłe, puszyste świerki,
Czuję, zapłacą mi poniewierki:
Igliwie na sen będzie mi spadać,
O partyzantach będą mi gadać.
Sosny na straży staną w szeregu,
Żeby w leżysko nie wiało śniegu.
Wiosną, gdy wiater szumi dąbrową,
Pięknie mi będzie śpiewał, bojowo.
A wiązy, graby, lipy i klony
Będą jak nigdy niedoszłe żony.
Zapachem miodnym będą karmiły
I w tym wieczystym śnie mnie żywiły.
A kiedy długą nocą jesienną
Wiater wyszumi mi piosnkę senną,
Jakże mi dobrze, jak dobrze będzie,
Gdy las odśpiewa swoje orędzie.


STWORZENIE PARTYZANTÓW

Był to dzień wielki: Bóg usiadłna tronie,
Tron złotolity stał na chmurze białej,
Pan był w purpurze i złotej koronie,
A trąby grały hen po Polsce całej.
I od Łysicy, od Świętego Krzyża,
I od Bukowej biły twardio gromy,
A Pan Bóg z tronem się zniżał i zniżał,
Aż zasiadł wpuszczy między pnie i złomy.
I w te do Niemców odezwał się słowa:
- Drzemałem sobie za chmury zasłoną,
gdyście rzucili się jak wilcza sfora,
pożarli kraje, których ja obroną,
moja opatrzność, moja tylko wiara…
Narzuciliście im psie obyczaje,
I swe porządki, bierz was diabli za to,
Wam było mało zdobyć cudze kraje,
Chcieliście wszystkich wymęczyć za kratą!
O zły narodzie! Zemsta was nie minie,
Bo marnie będzie z wami, sukinsyny!
Który najgorszy, jak pies marnie zginie,
Żaden nie ujdzie z życiem z tej krainy!
Padł postrach blady na żandarmów gęby,
Lecz jeszcze łudzą się: może to strachy?
Więc ten i tamten suszą sobie zęby
I powiadają: Ot strachy na lachy…
Lecz dość miał Pan Bóg tej germańskiej pychy,
Aby im skrócić niecnych zysków czasy,
Stworzył z chłopaków wychudłych i lichych
Huf partyzancki, i posłał go w lasy.
A dbały o to, by Jego żołnierzom
Nie brakło nigdy powietrza i wody,
Żywić ich kazał wszystkim leśnym zwierzom,
I wszystko co mógł, dał im do wygody.
Dał im więc góry i leśne bezdroża,
By się zagrzali w czas zimy w pochodzie,
I oko Świętej Opatrzności Bożej
Czuwało, aby nie byli o głodzie.
I chciał, by w boju byli jak z granitu,
Byli zawzięci i wściekle zuchwali,
Aby odwagą doszli do zenitu
I nieugięci byli jak słup soli.

Od gór Łysicy ponad inne lasy
Pan Świata wici posłał aniołami,
Aby już skończyć te zbójeckie czasy,
Bić każdy ruszył za tymi wiciami.
I kark germański zgiął się pod ciosami…
Naród słowiański, już tak rozzłoszczony
Gromił bez przerwy, a za żołnierzami
Zdobyły wolność ludzi milijony.
Gdy bestia padła już w samym Berlinie,
Pan z tronem uniósł się nad chmury:
- Pycha germańska, złość, podłość niech zginie!
Grzmiał Pan ze szczytu świętokrzyskiej góry.



LIST PARTYZANTA DO MATKI

Najdroższa, kochana Mamo,
Piszę do Ciebie ten list pierwszy;
Wiem, że zostałaś opuszczona, sama,
Więc na pociechę piszę parę wierszy.

Chciałem najpierw Twoje ręce ucałować,
Comnie wypieściły, co mnie wychowały…
Za to wszystko szczerze chcę Ci podziękować,
Żem w życie poszedł zdrowy, silny, cały.

Myślisz, Matko, że Cię zapomniałem?
Wiem, że o mnie myślisz o każdej dnia porze…
Cóż kiedym synem innej matki, tu teraz zostałem
Przy Matce Polsce i przy Jej honorze.

Możem dawniej więcej kochał Ciebie,
Pamiętasz, gdym chciał iść do szeregów,
By kraju bronić, Tyś mnie zatrzymała,
Lecz teraz jest u każdego w potrzebie
Polska, łachmanami, krwią okryta cała,
To kochać ją trzeba więcej niźli Ciebie.

Dopóki nie złamano szczęścia rodzinnego,
Wróg nie zamordował Ci syna,
Mnie brata, to czekałem czasu stosownego,
Lecz teraz wroga gnębić nic mnie nie powstrzyma.

Więc módl się, Mamo, i czekaj cierpliwie,
Tak jak się modliłaś w każdą nawałnicę,
Gdy czterech małych synów tuliłaś troskliwie,
Gdy przy grzmocie piorunów paliłaś gromnicę.

Nic nam nie zrobiły grady i pioruny
Przez to, że uczyłaś wytrwać w ducha sile,
Nikczemny wróg porwał cierpliwości struny,
To musiałem Cię odejść. Wspominam Cię mile.

Módl się, by po tej wojennej zawierusze,
Z nas któryś mógł Twe spracowane ręce
Ucałować, mógł pocieszyć Twą starganą duszę,
Wreszcie dał kres w starości Twej pracy i męce.

Czekaj, Matko, kiedyś do domu wrócę,
By orać dalej ojcowskie zagony,
Ale wtedy gdy żołnierze wolność kraju zwrócą,
Jeśli nas nie rozdziobią gdzieś kruki i wrony.

Bądź dzielna zawsze, Matko, bądź cierpliwa,
Tak jak przystoi na matkę żołnierza,
Niech do walki z wrogiem ciągle sił przybywa,
Biorę za puklerz świętość Twojego szkaplerza.

Więc żegnaj i pamiętaj, Mamo,
Że zawsze pamiętam gdzieś o Tobie,
Że Cię zostawiłam tak jedną i samą,
Że pracę i starość odpłacę, odrobię.


KOLĘDA W OBOZIE I

Idźmy do stajni lichej,
Dzieciątku złożyć hołd,
Mateńce Jego cichej
Na odzież dajmy żołd.

Stajenka jest uboga,
Tak zimno, w stajni mróz.
Płacze Dziecina droga,
Bo domu nie ma już.

Hej, niemieccy siepacze,
Coście spalili dom –
Na zimnie Jezus placze,
Was nieszczęść dotknie grom.

Nasz szałas – stajnia zima,
Tam zimno i tu lód.
Odkupi świat Dziecina,
A my z niewoli lud.


KOLĘDA W OBOZIE II

Bóg się rodzi, moc truchleje,
Wszystko w niemej ciszy stawa,
W ten dzień siłę i nadzieję
Daje polska sprawa:
By wreszcie ten miecz karzący
Krwią naszą przestał ociekać,
A Chrystus dziś się rodzący,
Dał wolnej Polski doczekać.
Niech się rodzi Polska nowa,
Niechaj z rąk spadną kajdany,
Wróci wolność życia, słowa,
Błogi spokój ludziom dany.


KOLĘDA W OBOZIE III

Ido Niemce na pasterke
W tym roku, w tym roku,
Wtem coś w górze zawarczało
Wysoko, wysoko.
Hejze ino, bomby leco,
Nichze im sie lampy świeco,
To przecie lotnicy nasi,
To nasi, to nasi.
Az sam Hitler wlazł do schronu,
Bo się bał usiedzieć w domu.
Hejze ino, nasi bijo,
Aze Niemce z bólu wyjo,
W tym roku, w tym roku.
By nos wreście przestoł dręcyć, psia wiara,
To kazdego rozłupiemy ziandara.
Partyzanty, jak wypijom,
Wyślachtujom ich, wybijom,
Bo kozdego juz tu majom
Na oku, na oku.
Wyśta, Niemce, nowocesne pasterze,
Ze wom nikto jak wilcurom nie wierzy.
Samoloty nadlatujom,
To wos troche przegremplujom,
Łajdoki, łajdoki.
Składomy wom na ostatku zycenia:
Niech wom kraj sie cołkiem w gruzy zamienia.
Dowiedzta sie, jak to dobrze,
Cego wom zycymy scodrze.
Hejze, pludry wy germańskie
Niemiłe, niemiłe.
I tak dzisioj nom jes jakoś wesoło,
Choćtaś wszyćko wynieścieły wokoło,
Nachlojta sie nasy pracy,
Niech wom na wierzch wyńdo ocy,
A po śmierci, to wos wszystkich
Bierz diabli, bierz diabli.


PIĘKNA ZIEMIO KIELECKA

O piękna Ziemio Kielecka moja,
Że wiem, jak hojna jest płodność twoja,
W duszy i w sercu wielkim kochaniem
Płonę do ciebie, Ziemio, z oddaniem,
Z hołdem, ze czcią, z miłością rozognioną,
Wielkich ludzi wydało Twoje łono:
Żeromskich, Sienkiewiczów, Prusów,
Dygasińskich, Kochanowskich , Rejów,
Czarneckich i Stasziców z historycznych dziejów.
Czy w pogodę jasną, czy z deszczową chmurą
Piękna jesteś ziemio z Świętokrzyską Górą.
Jesteś mi tak droga jak ma własna matka,
To kochał Cię będę do życia ostatka.
Ludności rzesze karmisz hojnie, nasza Ziemio,
Ziemiopłodów przeróżnych pachnącą zielenią.
Piękna, płodna, i mlekiem i miodem płynąca,
Najdroższa moja Ziemio, w polskich blaskach słońca.
Za wszystko tak Cię cenię i kocham bez granic,
Za nic bym Cię nie zmienił, ani oddał za nic.
Kocham Cię od kołyski, od małego dziecka,
Moja Ty piękna Ziemio, najdroższa, kielecka.

Źródło: Wojewódzki Dom Kultury Kielcach
 

Uroczysty koncert z okazji 25-lecia zespołu Strauss Ensemble

9 listopada 2024 r. w sali Teatralnej Wojewódzkiego Domu Kultury w Kielcach odbył się uroczysty,...

Konkurs „Ach, świętokrzyskie czaruje” rozstrzygnięty

Poznaliśmy laureatów Ogólnopolskiego Konkursu Fotograficznego „Ach, świętokrzyskie czaruje”. W...

I Świętokrzyski Jarmark Bożonarodzeniowy w Kielcach

Stoiska ze świątecznymi ozdobami, degustacje potraw regionalnych, występy artystyczne, zabawy i...

Europejski Dzień Kina Artystycznego 2024 w kinie Fenomen

Kino Fenomen działające w Wojewódzkim Domu Kultury w Kielcach zaprasza do wspólnego świętowania...

Listopadowa giełda kolekcjonerska w WDK

W najbliższą sobotę – 9 listopada – w godz. 7.00–13.00 w Wojewódzkim Domu Kultury w Kielcach...

„Kim tak naprawdę jesteśmy?” – „Matrioszka” w Kieleckim Teatrze Tańca

W sobotę, 19 października na Małej Scenie Kieleckiego Teatru Tańca odbyła się premiera spektaklu...

Zmiana warty w Teatrze im. Stefana Żeromskiego w Kielcach

Michał Kotański odchodzi z Teatru im. Stefana Żeromskiego w Kielcach. Stanowisko dyrektora będzie...

Narodowe Święto Niepodległości w WDK – koncert patriotyczny "Niepodległe piosenki"

11 listopada w sali Teatralnej Wojewódzkiego Domu Kultury w Kielcach wystąpi Warszawska Orkiestra...

Powered by Actualizer & Heuristic
Copyright © 2014 by PIK KIELCE
Licznik odwiedzin: 65 317 311
Polityka prywatności | Mapa strony

Cookies

Ta strona korzysta z cookies, które instalowane są w Twojej przeglądarce, więcej informacji w Polityce Prywatności