Zdzisław Purchała urodził się w 1945 roku w Kossowie. Wśród twórców zaliczanych do nurtu chłopskiego to prawdziwa indywidualność. Jego prace to rzeźby, malarstwo sztalugowe i malarstwo na szkle, wiersze, proza, fraszki. Posiadacz zbioru eksponatów związanych z życiem codziennym wsi. Wielokrotnie nagradzany na konkursach, stypendysta Ministerstwa Kultury i Sztuki, członek Stowarzyszenia Twórców Ludowych. Jego prace znajdują się w wielu muzeach i kolekcjach prywatnych.
FRASOBLIWY
Usiod Frasobliwy
Na rozstajnych drogach
Zmecony uuazynim
I tud cujoc w nogach
Wsparł mizerak glowe
Na zylastych rekach
I tak se labidzi,
Labidzi i stęka.
Wymoceł se nogi
W młynarzowym stawie
Zapolił fajecke
I legl se na trowie.
uOsprostuwoł kości,
późni zza pazuchy
wyjon bochen chleba
scerstwiały i suchy.
Zajodoł powoli
Przygryzoł ser bioły
A w przydroznych wirzbach
Ptoki mu śpiwały.
Gdy już se odpocon
Utrudzony wielce
Zapytoł sie ludzi
Uo droge na Kielce.
W MOJEJ IZBIE
Pełno w mojej izbie wala się wiór białych
Co je ręce moje przez dzień nastrugały
Gdy rzeżbiłem wiejskie baby, pańskie męki,
Nie zważając na twardość ani też na sęki
Sterczące z kloca brzozy niby kołek w płocie
Nie zważałem na to, rzeźbiłem ich krocie.
To wieśniak, co w worku niósł ziarno do młyna,
Albo kosę klepiący zgarbiony chlopina.
To baba, co śniadanie rankiem w pole niosła,
To znowu Madonna wielka i wyniosła
W modlitwie na piersi złożyła swe dłonie
A inni jak gdyby garnęli się do niej.
To baba, co od kumy wracała z maśnicą
I uśmiech rozjaśniał jej drewniane lico
To chłop przerwał pracę, mnie kapelusz w ręce,
Porusza wargami jak gdyby w podzięce,
Że głos dzwonów słyszy co wiatr z dali niesie
I tutaj aż słychać na polu przy lesie.
ANIELSKI KONCERT
Roz do nasy wsi
Przylecioł bioły anioł
Skrzydla miol strzepiate
I skrzypki drewniane
Takie malutkie.
Zacon grać
Ludzie słuchali
A un groł
Groł i groł
Az słońce
Zacyno zachodzić
Za kowolowom chałupom.
Kuńcył się dziń
Ludzie słuchali
Bydło
Nie obrzędzone na cas
Rycało w obejściach
Dzieciska
Powyłaziły za stodołe
I patrzyły kajsi
Ksiezyc się na niebo wytocył
A un groł i groł
Na Boże narodzenie.
JAK TO W RAJU BYŁO
Rzekł szatan do kobiety
Gdy ta w raju była
Zerwij proszę jabłuszko
Skosztuj moja miła
A przekonasz się sama
Już po krótkiej chwili
Że czyn ten choć grzeszny
Życie ci umili
Wyciągnęła więc rączkę
Bez chwili wahania
Choć czyn to był grzeszny
Bóg tego zabraniał
Adam nie wiedząc o tym
Dał się skusić Ewie
Aż wkrótce rajskich jabłek
Zabrakło na drzewie
Co się potem działo
Domyślcie się sami
Wywrócił Pan Bóg wszystko
Do góry nogami
Wąż pełzał na brzuchu
A Ewa płakała
I taka jej do dzisiaj
Natura została
SAMOTNOŚĆ PO LATACH
Cóż to – sam jesteś?
A gdzie Ona?
Nie w polu przecież
Bo to zima
Widzę firanki jakieś brudne
A na obrazkach pajęczyna
I jakiś obcy nieład w domu
Co tu się stało
Powiedz – proszę
I ręce drżą
Nie z zimna przecież
I nie za groszem
Przecież na stole cała renta
Garnuszkiem brudnym
Przyciśnięta
A ty w tym oknie
Od tygodni
Patrzysz na drogę
I na list od Niej
Sprzed pól wieku
A Ona gdzie?
Wszak niedawno była jeszcze…
NON OMNIS MORIAR
Choć mnie włożą w trumnę
To nie całkiem umrę
O to modlę się Panie
Niech coś po mnie zostanie.
Źródło: Wojewódzki Dom Kultury w Kielcach