Oto zwycięski wiersz:
Jak mom cytać i kiedyI po cóz pisać wiersze których nikt nie cyta
nawet wtedy gdy we łbie szumi łokowita
- A co bede cytoł i psuł sobie łocy
somsiod by mnie wyśmioł gdyby to zobocył
ze siedze nad książkom przekładom karcienta
a i tak niewiele człowiek zapamienta…
A książka jak wi każdy przeważnie jest grubo
choć na łoko pobożno i cicho niewiasta
Łoj! już nieroz dostołem wołeckiem do ciasta
lec to z inny przycyny kiedym popił w barze
ze łobiod na stole a jo nie przyłaże
Lec cemu bije po łbie robi sińce guzy
cy jak mówi przysłowie to miłości słuzy
Kto si cubi to sie lubi tak gdzieś napisano
więc późni mnie przeproso co wiecór i rano
Przyznom sie wom w skrytości ze trosecke cytom
kiedy w domu som jestem a nie z tom kobitom
której przysięgołem kochać az do śmierci
lec cóz chce łode mnie dziure w brzuchu wierci
do roboty wciąż guni tak mnie prześladuje
ze nieroz gdy spać ide to kości nie cuje
Jak mom cytać i kiedy choć książeczka cienka
lec baba nadejść może i człowiek sie lęka
ze ci z ręki wydrze przez łeb zdzieli szmatom
i nigdy dlo żony ni ma kary za to
Wzionem tako niegrubo w ciniutkich łokładkach
i posedem pogodać do somsiada Władka…
- Powidz ze mi Władek co to wszystko znacy
ze niejeden jak świnty a tak sie łajdacy
cemu te faryzeusze i ty mój kapłanie
nad rannym na drodze zaden nie przystanie
tylko jado przed siebie jakby byli ślepi
a potym przypowiastkom z ambony mnie krzepi
ło tym wdowim groszu ło Samarytaninie
a bogaty jak widać każdego łominie!
Powidz ze sąsiedzie powidz ze mi Władek
cy to ze tak sie dzieje cy to jest przypadek?
A Władek jak wi każdy był nie w ciemię bity
naloł mnie i sobie w śklonki łokowity
i wypili my zaroz. Na to ni ma rady…
godo do mnie Władek robiąc mi wykłady
Tak do nos przemawiają jakbyś ty do krowy
nikigo nie łobchodzi cyś chory cyś zdrowy
tylko idź głosuwać krzyz postow w kwadracie
a późni jeden z drugim… Kazdy w dupie ma cie
ze cekos na doktora już śtery miesiące
ze ty gnijes w łózku a siano na łące
Ze dojechać jak ni ma i nigdy ło casie
bo Pekaes ślag trafił! Tak teroz ma się!
I choćbyś sie żolił nigdy ni mos racji
Łoj! Lepi bym nie dożył taki demokracji!
A na kuniec szepnoł robionc smutno mine:
- Wim cemu tak sie dzieje poznołem przycyne
To wszystko przez piniondze…gdyby ich nie było
to by się nom wszystkim tak jak w raju żyło!...
Ty byś ni mioł portek baba twoja goło…
- Cóz ty Władek pieprzys… Puknij ze sie w coło!
Cy to ze każdy goły to nazywos rajem
ze jak kuń haruje mięsa sie nie najem
mom żyć ło rajskich jabkach i szczawiowy zupie
żyć mi się już nie chce mom to wszystko w dupie
Polej znów do pełna przynieś flaske drugo
bo cuje ze w tym kraju nie pomieszkom długo
i słysołem niedowno jak byłem w powiecie
ze dobrze sie żyje lecz na tmatym świecie!...
- Bardzo dobro rada lecz kto cie posłucha
bo wpierw mój somsiedzie trza wyzionąć ducha…
Tyle zdążył powiedzieć wyrżnoł łbym ło ściane
bo bylimy łoba jak świnie pijane
chciołem go łoparzeć ale spodem z krzesła
i wtedy akurat moja baba wesła
Krzykneła przerażono:- Trupy! Matko Święta!
A co późni sie działo? Nic już nie pamiętam!