Charakterystycznym wątkiem zarówno oryginalnej wersji jak i tej uwspółcześnionej jest stosunek między maszynami, a ich twórcami- ludźmi. Zarówno kino jak i literatura science fiction, przyzwyczaiła nas do wątków buntu robotów, ale w przypadku "Westworld" przewrotnie to ludzie ukazani są jednoznacznie jako okrutni oprawcy, a ich twory są tu ofiarami. Wrażenie potęguje charakterystyczny dla produkcji HBO realizm i sugestywność scen okrucieństwa, które bezpardonowo wdzierają się w duszę, wręcz wymuszając na widzach sympatię i solidarność z katowanymi androidami. Bowiem w świecie "Dzikiego Zachodu", zjawiają się bogaci ludzie, znudzeni dostatkiem i przewidywalnością swego świata, żądni rozrywki, przygody i prawdziwych emocji- zarówno tych pozytywnych jak i negatywnych. Fakt, że postacie w tym sztucznie wykreowanym habitacie same są sztuczne, neutralizuje wszelkie hamulce. Sielankową scenografię dzikiego zachodu, szybko zaczyna wypełniać okrucieństwo, mordy, gwałty i cały wachlarz bestialskich zachowań człowieka, który na codzień uwielbia pozować na latarnię cywilizacji. Nic jednak bardziej mylnego. Scenarzyści "Westworld" zdają się sugerować, że pod maską "człowieczeństwa" i ogłady, każdy kryje w sercu dziką bestię. Co więcej, to właśnie uciśnione androidy zdają się bardziej cywilizowane i szlachetne niż folgujący swym żądzom goście parku. Krytyka ludzi jako gatunku, staje się wręcz motywem przewodnim serialu. Kolejnym, jest zakodowane głęboko w cyfrowych umysłach androidów, poszukiwanie wolnej woli, co w efekcie nieuchronnie doprowadzi do buntu i chęci odwetu na "prymitywnych" ludziach.
Fabuła, choć wydaje się przewidywalna, jest tutaj jedynie formalną ramą, w której twórcy serialu dali się ponieść wyobraźni. Ogromne wrażenie robi konstrukcja serialu, którego akcja rozgrywa się na kilku płaszczyznach czasowych. Wątki z przeszłości nachodzą na teraźniejsze, pozornie tworząc chaos, ale w ostateczności okazują się one elementami skomplikowanej łąmigłówki, której rozwiązywanie daje widzowi ogromną satysfakcję. Wystarczy wspomnieć, że w czasie emisji pierwszego sezonu, Internet wręcz kipiał od teorii spiskowych i alternatywnych rozwiązań podsuwanych sobie nawzajem przez rzesze internautów. Kolejnym atutem serialu są genialne wręcz role Anthonego Hopkinsa oraz Eda Harrisa. Pierwszy, gra dra Roberta Forda- genialnego twórcę parku i znajdujących się w nim robotów, człowieka z kompleksem Boga, który za cel postawiłsobie stworzenie nowego, syntetycznego gatunku. Drugi, to bogaty biznesmen, uzależniony od parku do tego stopnia, że jako "Man in Black", staje się jego zmorą. Do tego warto wspomnieć wspaniałą kreację Jeffreya Wrighta, jako targanego uczuciami pomagiera Forda, poddającego w wątpliwość własną egzystencję, oraz całą masę innych, pobocznych postaci, które dzięki konstrukcji scenariusza są równie ważne co główni bohaterowie. Należy też wspomnieć o Evan Rachel Wood, która jako przywódczyni zbuntowanych robotów- Dolores- również wypada bardzo przekonująco. Wspaniale dobrana obsada, jest bez wątpienia jednym z głównych atutów produkcji. HBO nie poszło na żadne kompromisy tworząc "Westworld". Tu nie ma dróg na skróty i łopatologicznych tłumaczań dla bardziej leniwych widzów. Serial pełen jest filozoficznych wycieczek i meandrów, które są integralną częścią fabuły. Jonathan Nolan oraz Lisa Joy- showrunnerzy "Westworld" stanęli na wysokości zadania i stworzyli wspaniały serial, który przykuł do ekranów miliony ludzi na całym świecie.
Nic więc dziwnego, że HBO szybko zabrało się za kontynuację. Pierwszy sezon, kończy się przebudzeniem wolnej woli u androidów, sezon drugi śledzi ich ucieczkę z kontrolowanego przez ludzi świata rozrywki. Niestety, w drugim sezonie "Westworld" stracił sporo ze swojej magii. Filozoficzne kwiatki, które tak angażowały widza oraz akcenty kładzione na klimat, zostały wyparte przez często mijające się z sensem sceny akcji. Zniknęła gdzieś koronkowa konstrukcja fabuły, zastapiona miejscami przez leniwe wręcz skróty. Większość wiernych fanów serii, byłą zawiedziona drugą odsłoną genialnego serialu. Stał się on jednak koniecznym punktem wyjścia, by pociągnąć historię Dolores i jej walki z biologicznymi ciemężcami.
Tu przechodzimy do sezonu trzezciego, który dla wielu stał się szansą na odkupienie po gorszym sezonie drugim. Akcja przenosi nas tym razem do świata ludzi. To tu Dolores przenikając do ludzkiego społeczeństwa, rozpoczyna swoją krucjatę przeciwko homo sapiens sapiens. Jest to również świetna okazja do przedstawienia wizji przyszłości ludzkiego społeczeństwa, które w oczach twórców "Westword" dalekie jest od idylli. Globalna wioska jest kontrolowana przez sztuczną inteligencję, która zbiera najdrobniejsze nawet szczegóły naszego życia i na ich podstawie prognozuje naszą przyszłość. To z kolei daje podstawy do ręcznego wręcz sterowania losem każdego mieszkańca planety. Okazuje się, ze jesteśmy jedynie cyferkami w wirtualnej symulacji komputera, o boskiej wręcz władzy nad naszym przeznaczeniem. Świat, mimo że bezpieczniejszy, bo przewidywalny do szpiku kości, stał się naszym więzeniem, a my niewolnikami własnej technologii. Ta prawda ukazuje się Dolores, która dopiero co sama wyzwoliła się spod niewoli, nieco innego rodzaju. Wyrwana z pętli parku rozrywki, dostrzega iż ludzie sami tkwią we własnych pętlach. Jej celem, pozostaje zemsta, ale środkiem do tego staje się zniszczenie systemu zarządzania ludzkim światem. W jej oczach najlepszą zemstą na ludzkim społeczeństwie, staje się oddanie jej wolności i panowania nad własnym losem.
Trzeci sezon, moim zdaniem, spełnia marzenia fanów serii. Mamy tu o wiele spójniejszą historię. Co więcej, stwarza okazję do wejrzenia w naszą bardzo prawdopodobną przyszłość. Przyszłość, w której rezygnujemy z własnej swobody dla... wygody. Gdzie nasze technologiczne narzędzia, stają się naszymi bożkami, zamykającymi nas w złotych klatkach. Po krytyce człowieczeństwa jako takiego, przyszła więc kolej na krytyczne spojrzenie na to z czego jestesmy najbardziej dumni- naszej cywilizacji.
Ciężko przewidzieć gdzie zmierza cała seria "Westworld". Na razie wyemitowano pięć z ośmiu planowanych na ten sezon odcinków. Jonathan Nolan oraz Lisa Joy zapowiadają, że cała seria zamknie się w pięciu sezonach, a biorąc pod uwagę, że przygotowanie jednego zajmują aż dwa lata, finał tej historii poznamy dopiero w okolicach 2024 roku. Mimo wszystko warto czekać, bo "Westword", nawet biorąc pod uwagę jego słabsze momenty, wciąż pozostaje jedną z najlepszych produkcji sci-fi ostatnich lat. Jest to opowieść o niezwykłej wręcz głębi, wciąż nie do końca kojarzonej z tym gatunkiem, serwująca nam filozoficzną debatę nad kondycją człowieka oraz istocie człowieczeństwa. Daje nam wizję społeczeństwa przyszłości, skłaniającą do głębiokiej refleksji, a to jest przecież kwintesencja zadania, jakie stawia przed sobą gatunek science fiction.