Odnalazła się w artystycznym środowisku. Jej pracownię na Pradze odwiedzał m.in. Miron Białoszewski, z którym się przyjaźniła.
Zachowało się także wspomnienie o artystce jej koleżanki, Jolanty Wylężyńskiej, kustosz Muzeum Narodowego Warszawie: [Jadwiga Trzcińska] Była bardzo oryginalna, zupełnie niezwykła. Wysoka ponad miarę, przypominała niektóre rzeźby Michała Anioła. Sprężysta, silna, miała duże dłonie i stopy rzeźby, i piękną ciemną głowę o profilu młodego efeba. Była zupełnie niekonwencjonalna i mówiła interesujące rzeczy – jeśli nie o sztuce samej, to o zdarzeniach, które w jej interpretacji nabierały wartości sztuki. Była bardzo wyczulona na otaczające piękno. Jej kosmos pełen był malowniczych zjawisk. […] Miała niespotykane poczucie sakralności świata: to było wyraźne we wszystkich dziedzinach twórczości, jakie uprawiała. Jej twórczość potrafiła osiągać atmosferę niezwykłą. Chętnie posługiwała się metaforą, pokazywała podwójne treści. Ta twórczość uformowała się w niezwykłych w Polsce latach 50. Ukończyła warszawską ASP. Była w pracowniach znamienitych profesorów: Stanisława Szczepańskiego i Michała Byliny. Uprawiała malarstwo i grafikę. Grafika to dziedzina, która wydaje się specjalnie interesująca w jej dorobku. Uzyskiwała efekty artystyczne we wszystkich technikach graficznych: drzeworycie, akwaforcie, monotypii, litografii itd. Ilustrowała różne utwory literackie, np. „Dzieje Tristana i Izoldy”,” Metamorfozy” Owidiusza.
Jadwiga Trzcińska Prandota malowała, tworzyła prace techniką drzeworytu i akwaforty. Była ważną postacią kieleckiego życia artystycznego. Brała udział w wernisażach, spotkaniach, sama dużo wystawiała. Podróżowała po Europie i szukała inspiracji. Była wnikliwym krytykiem, m.in. fotografii Kieleckiej Szkoły Krajobrazu, i wielbicielką psów. Nigdy nie założyła rodziny. Pod koniec życia zdziwaczała, mocno się zaniedbała. Pisała skargi na wszystko i wszystkich. Mieszkające w sąsiedztwie dzieci nazywały ją "ciotką wieżą", czuły przed nią respekt i strach. Zmarła osamotniona, otoczona psami i ogromną stertą śmieci, którą zgromadziła w willi na Mazurskiej. Dlaczego tak się stało? Co miało wpływ na taki scenariusz jej życia? Czy to nieszczęśliwa miłość, może problemy zdrowotne lub niechęć otoczenia?
Odpowiedzi na te pytania być może nasuną się widzom podczas premiery monodramu Ciotka Wieża.
_______
Źródła: KCK | Muzeum Nadwiślańskie w Kazimierzu Dolnym