Pozornie obraz nie różni się od innych podobizn Stefana Żeromskiego z ostatnich lat jego życia. Znaczną jego część zajmuje półpostać mężczyzny w półprofilu. O jego wieku i kondycji fizycznej świadczą siwe, przerzedzone włosy i niezdrowa, naznaczona zmarszczkami, cera. Uwagę zwracają ciemne oczy, spoglądające ze smutkiem spod znużonych powiek. Powagi postaci dodaje jej strój – czarna marynarka, biała koszula i ciemno turkusowy krawat. To wszystko składa się na dość pesymistyczny obraz schorowanego, może nawet zmęczonego życiem, pisarza. Sprawia wrażenie, jakby zatrzymał się na chwilę i głęboko zadumał nas swoim życiem, a może nawet nad losem naszej ojczyzny, którą tak bardzo kochał. Pesymistyczny klimat pogłębia ciemne tło, rozjaśniające się delikatnie jedynie wzdłuż konturu postaci.
Zanim obraz znalazł się w Muzeum Narodowym w Kielcach, trafił przed komisję zakupów, w której skład wchodziły znane w kręgu kielecko-muzealnym i krakowsko-filologicznym osoby, między innymi: Adolf Wajncetel-Wański, Edmund Massalski, Kazimierz Smoleński, Kazimierz Wyka, Anna Iskierko czy Stanisław Pigoń. Specjaliści wyrazili skrajne opinie na temat dzieła. Niektórzy z nich krytykowali dość ponurą kolorystykę, zarzucali również, że Stefan Żeromski został ukazany w zbyt posępny sposób. Inni starali się usprawiedliwić autorkę, która przedstawiła ojca takim, jakim zapamiętała go w ostatnich miesiącach jego życia. Być może krytykom, przyzwyczajonym do patetycznych portretów wybitnych postaci, wizja Moniki Żeromskiej wydawała się zbyt pospolita.
Niezależnie od tego, jakie opinie o dziele malarskim wysnuwają specjaliści, obraz ma ogromną wartość ze względu na fakt, iż malowała go osoba najdroższa Stefanowi Żeromskiemu. Muma, Mumcia – jak nazywali ją rodzice, tak naprawdę Monika Wincentyna Maria przyszła na świat 30 maja 1913 roku we Florencji. Stefan Żeromski kochał swoją córkę nad życie. Monika była nie tylko jego oczkiem w głowie, ale i pocieszeniem po śmierci starszego syna Adama w 1918 roku. Pisarz czuwał, aby jej dzieciństwo było spokojne i szczęśliwe, nie mógł jednak obronić córki przed cierpieniem spowodowanym swoją chorobą i śmiercią w 1925 roku. Monika miała wtedy dwanaście lat.
Jej dorosłe życie wypełnione było spotkaniami towarzyskimi, bankietami, podróżami. Często zapraszano ją na uroczystości nadania imienia jej ojca placówkom edukacyjnym i kulturalnym oraz wieczorki literackie poświęcone jego twórczości. Nie zawsze jednak było kolorowo, Monika Żeromska przeżyła przecież drugą wojnę światową, doświadczyła okrucieństwa niemieckiej okupacji. Własnymi rękami próbowała ocalić pamiątki po ojcu, pozostałe pod gruzami Warszawy.
Z biegiem lat odkrywała, jak wiele odziedziczyła po swych rodzicach – po matce talent malarski (tworzyła głównie portrety i pejzaże), po ojcu zaś umiejętności pisarskie, które zaowocowały kilkoma tomami wspomnień.
Monika Żeromska zmarła 5 października 2001 roku w Warszawie. Jej ciało spoczęło we wspólnej mogile z prochami rodziców na cmentarzu ewangelicko-reformowanym w Warszawie.
Źródło: MNKi
Opracowanie: Magdalena Del